- Kiedy pani Ewa Łętowska pełniła funkcję rzecznika, a Polską rządził gen. Jaruzelski, to wówczas nie były przestrzegane żadne prawa człowieka. Kiedy kierowano wnioski o łamanie podstawowych praw człowieka, to pani Ewa Łętowska była głucha, bo pani Ewa Łętowska nie zauważała tych przypadków łamania praw człowieka, chociaż zauważał je cały świat - tak ocenił działalność prof. Ewy Łętowskiej Przemysław Gosiewski podczas nocnego (z czwartku na piątek) głosowania w Sejmie nad kandydaturą dr. Janusza Kochanowskiego na rzecznika praw obywatelskich.
Gosiewski nazwał prof. Łętowską "rzecznikiem władzy", odpowiadając na zarzut Katarzyny Piekarskiej (SLD), że "rzecznikiem władzy" będzie forsowany przez PiS współpracownik tej partii Janusz Kochanowski
Gosiewski nie sprecyzował zarzutów do prof. Łętowskiej, której połowa czteroletniej kadencji przypadła na czas PRL, a połowa - III RP.
Prof. Ewa Łętowska była pierwszym polskim ombudsmanem.
Instytucja rzecznika praw obywatelskich istnieje od 1987 r., a działa od '88 r. Był to kolejny po Trybunale Konstytucyjnym i Trybunale Stanu urząd, który miał uwiarygodniać władzę po wprowadzeniu stanu wojennego (oba Trybunały wpisano nowelą do konstytucji w 1982 r., ale powołano je trzy lata później).
Prof. Łętowska zaczęła czteroletnią kadencję wiosną 1988 r. Nie było już wtedy internowanych, w zakładach pracy nie przeprowadzano politycznych czystek, a amnestie uwolniły oprócz kryminalnych także więźniów politycznych. Ze sprawozdania rzecznika za 1988 r. wynika, że w pierwszym roku wpłynęło do niego blisko 50 tys. skarg. Zajmowało się nimi 39 pracowników merytorycznych.
Blisko 70 proc. skarg dotyczyło spraw mieszkaniowych, emerytalnych, związanych z dostępem do tzw. dóbr deficytowych (telefon, samochód itd.). Ponad 20 proc. to były skargi więźniów - głównie kryminalnych, a dotyczyły wyroków zawyżanych w stanie wojennym. Część próśb o rewizje nadzwyczajne dotyczyła wyroków sądów stalinowskich, ale głównie wojskowych - a takich rewizji rzecznikowi nie pozwalała wnosić ustawa o rzeczniku. Wreszcie 10 proc. skarg dotyczyło konstytucyjnych praw i wolności.
Jedną z pierwszych spraw, jaką się zajęła prof. Łętowska, był zakaz działania partii politycznej. Skargę złożyła Polska Partia Socjalistyczna: - W 1987 r. z Janem Józefem Lipskim [wybitnym działaczem opozycji demokratycznej, członkiem założycielem Komitetu Obrony Robotników - red.] i Markiem Nowickim, późniejszym prezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, ogłosiliśmy reaktywację działalności PPS. Odcięliśmy się od połączenia PPS z Polską Partią Robotniczą [w ten sposób w grudniu 1948 roku powstała PZPR - red.] - mówi dr Andrzej Malanowski. - W PRL prawo nie wymagało rejestrowania partii politycznych. Na poparcie naszego prawa do działania znaleźliśmy dokument KC PZPR, w którym jeden z wysokich towarzyszy chwalił się, że w Polsce jest taka wolność polityczna, że partii nawet nie trzeba rejestrować. Ale Wydział Społeczno-Administracyjny Urzędu Miasta Warszawy zakazał nam działalności i polecił zarejestrować się jako stowarzyszenie. Odmówiliśmy i zwróciliśmy się do nowo powołanego urzędu rzecznika. Kadencja prof. Łętowskiej jeszcze się formalnie nie zaczęła, więc mogła odrzucić skargę. Ale nie odrzuciła. W dodatku przyznała nam rację! - mówi dr Malanowski.
W 1988 r. stanowisko państwowego urzędu, że w Polsce obowiązuje zasada pluralizmu politycznego i wolność tworzenia partii politycznych, było sensacją. Zauważyły je i nagłośniły jako niezwykły precedens media zagraniczne. Polskie media obowiązywała cenzura.
Kolejna "konstytucyjna" sprawa dotyczyła zamiaru skonfiskowania przez władze domku jednorodzinnego w Puńsku, w którym jego właściciel drukował podziemne wydawnictwa. W wewnętrznym Biuletynie Informacyjnym PAP (rozsyłanym tylko do PRL-wskich VIP-ów) pojawiła się notatka, że dom może być skonfiskowany na mocy przepisu z kodeksu wykroczeń, który pozwala na konfiskatę "narzędzi służących do popełnienia wykroczenia". Tego przepisu wcześniej próbowano używać do konfiskowania samochodów przyłapanych na wożeniu podziemnych wydawnictw.
Prof. Łętowska, zdobywszy opinie pięciu wybitnych ekspertów prawa karnego, wystąpiła do władz, kwestionując zgodność z konstytucją takiego stosowania prawa o wykroczeniach, jakie sprawia, że przepadek majątku orzekany jest przez kolegium, a nie przez sąd, i że można orzec nawet przepadek domu (konstytucja PRL chroniła prawo do mieszkania). Dom w Puńsku ocalał.
W 1988 r. rzecznik praw obywatelskich występowała też do władz m.in.: w sprawie blokowania zakładania stowarzyszeń - robiono im trudności przy rejestracji, wyszukując formalne kruczki; w sprawie skazanych, których objęto amnestią wbrew ich woli: kwestionowali winę, a skorzystanie z amnestii wykluczało w przyszłości uniewinnienie (głównie chodziło o skazanych z przyczyn politycznych). Rzecznik domagała się dla nich prawa do odwołania się do sądu od objęcia ich amnestią; w sprawie nieuzasadniania odmów wydania paszportu; w sprawie prawa do służby zastępczej dla tych, którzy nie chcą służyć w wojsku z powodu światopoglądu lub religii; w sprawie zwolnień z pracy, które "są represjami za zajmowanie postaw nie odpowiadających - w różnych kwestiach - kierownictwu zakładów pracy" (cytat ze sprawozdania rzecznika); w sprawie nieuzasadnionych przywilejów resortowych niemających oparcia w prawie.
Występowała też w sprawie rekompensat za mienie zabużańskie, gruntów warszawskich i innych dotyczących niezgodnego z prawem skonfiskowania nieruchomości przez państwo. Zapobiegła m.in. odebraniu Kościołowi budynku Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku.
- Prof. Łętowska rozciągnęła do granic możliwości gorset socjalistycznej praworządności - mówi dr Andrzej Malanowski, dziś dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Międzynarodowego w Biurze RPO.
Po zakończeniu kadencji rzecznika prof. Łętowska została członkiem Komitetu Helsińskiego w Polsce. - Zaprosiliśmy ją nie tylko dlatego, że jest wybitnym znawcą praw człowieka. Także dlatego, że w trudnych warunkach PRL zdołała stworzyć urząd autentycznie broniący praw obywateli, z którym liczyła się władza. Chociaż wszyscy wróżyli, że będzie to instytucja fasadowa - ocenia Danuta Przywara, członek Komitetu Helsińskiego.
PiS w ogłoszonym przed wyborami projekcie nowej konstytucji w ogóle likwiduje urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Zamiast tego chce powołać Urząd Pomocy Ofiarom Bezprawia.
"Bez zmiany świadomości prawo ciągle będzie redukowane do" płaskiego legalizmu "." Płaski legalizm "wyraża się w tworzeniu prawa po to przede wszystkim, aby legitymizować doraźne cele. Prawo jest traktowane wtedy instrumentalnie. Jest to działanie w imię historycznie przebrzmiałego hasła" ustawodawcy wszystko wolno "." Płaski legalizm "przechodzi do porządku dziennego nad zasadami prawa i powszechnie akceptowanymi wartościami etycznymi (...).
Prawo - to zasady i wartości, a nie dosłowne, powierzchowne traktowanie przepisów. Prawo (...) nazbyt często służy koniunkturalnym, doraźnym celom (...).
Aby prawo nie było rozumiane powierzchownie, lecz rzetelnie, trzeba wysokiej klasy profesjonalizmu i obywatelskiego ducha. U tych, którzy prawo tworzą, i u tych, którzy je stosują. W przeciwnym razie zamiast praworządności będziemy mieli biurokratyczny legalizm, albo anarchię prawną".
Z przemówienia rzecznik prof. Ewy Łętowskiej w Sejmie PRL w 1988 r. podczas sprawozdania z pierwszego roku działalności RPO.