Wczoraj ujawniliśmy, że śnieg z dachu pawilonu nr 1 nie był usuwany mimo zaleceń konstruktora Jana Dybały. Ale Dybała ujawnił nam teraz więcej szczegółów. Okazuje się, że pięć lat temu podczas pierwszych targów rowerowych przy sprzątaniu dachu uszkodzono jego cienką foliową powłokę. I z sufitu kapało wystawcom na głowy. Dybała: - Kierownictwo targów od tamtej pory wiedziało, że z tym dachem trzeba się obchodzić ostrożnie.
Grzegorz Słyszyk, pełnomocnik spółki Międzynarodowe Targi Katowickie, mówił w niedzielę na konferencji prasowej, że dwa tygodnie temu śnieg z dachu usuwano: - Usunięto na pewno część śniegu, a całość dokumentacji tych prac przekazano prokuraturze.
Udało nam się ustalić, jak wyglądało to usuwanie. Wnioski są przerażające, bo to szefowie targów świadomie przerwali sprzątanie. Było tak: na dach weszli pracownicy spółki sprzątającej na targach. Pod półmetrową warstwą śniegu znaleźli jednak kilkucentymetrową warstwę lodu. Chcieli go rozkuć. Ale zakazać miał tego Adam Hildebrandt, dyrektor techniczny targów. Nie chciał bowiem, aby kucie lodu zepsuło trzymilimetrową powłokę folii, która dach uszczelnia. I pracownicy porządkowi zeszli na dół.
Gdyby śnieg zgodnie z zaleceniami projektanta usuwano na bieżąco, koszt odśnieżania dachu wyniósłby 18 tys. zł. To grosze w porównaniu z zyskami, które firma osiągała na wynajmie metra kwadratowego powierzchni hali - 4,5 euro, czyli prawie 18 złotych!
Wczoraj Hildebrandta przesłuchiwała katowicka prokuratura. Tomasz Tadla, rzecznik prokuratury: - Nie mogę ujawniać treści jego zeznań.
Nie wiadomo zatem, czy Hildebrandt przyznał, że kazał zaniechać czyszczenia dachu. Z nami nie chciał rozmawiać. Natomiast Grzegorz Słyszyk w ogóle nie złożył zeznań w prokuraturze, powołując się na tajemnicę radcy prawnego. To o tyle dziwne, że Słyszyk przed kamerami telewizyjnymi deklarował pełną współpracę, aby wyjaśnić przyczyny katastrofy. Nie chciał tego wczoraj komentować. Nie chciał się również odnieść do informacji o zaniechaniu czyszczenia dachu. - Trudno mi z panem rozmawiać, bo jest pan napastliwy - rzucił.
Ale o zalegającym na dachu pawilonu lodzie mówił również wczoraj minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Pokazał nawet gruby na 7 cm kawał lodu z miejsca tragedii. Ziobro oświadczył także, że ciężar lodu, zaniedbania właścicieli pawilonu oraz oszczędzanie na porządkowaniu dachu były głównymi przyczynami tragedii.