Hala wystawiennicza nr 1, po której dziś pozostała tylko kupa pogiętych blach, była największym budynkiem w kompleksie Międzynarodowych Targów Katowickich znajdującym się na terenie Chorzowa, niedaleko regionalnego ośrodka telewizji
Wybudowano ją sześć lat temu. Sprawiała imponujące wrażenie - miała prawie dziesięć tysięcy metrów kwadratowych powierzchni (dłuższy bok budynku miał 102 metry, krótszy - 97) i od dziewięciu do jedenastu metrów wysokości. Lekka konstrukcja - głównie wykonana ze stali, na dachu - blacha. Wewnątrz ogromna przestrzeń w zależności od imprezy dzielona na boksy, w których urządzano stoiska.
Kilkadziesiąt razy w roku organizowano tutaj wielkie wystawy targowe: turystyczne, zdrowia, budownictwa, a nawet motoryzacyjne. W przypadku tych ostatnich do hali wjeżdżały samochody. Bywały tu tysiące ludzi. - To był wielki biznes. W Katowicach organizowano więcej imprez niż w Warszawie. Ustępowaliśmy tylko Poznaniowi - mówi katowicki przedsiębiorca.
Projekt architektoniczny hali wykonała nieistniejąca już firma S.C. Decorum z Mysłowic. Jej kontynuatorką jest Decorum3. Firma zaprojektowała także Warszawskie Centrum Expo XXI oraz jest autorem projektu modernizacji i przebudowy pałacu Ossolińskich w Sterdyniu w województwie mazowieckim.
Jan Dybała, właściciel Decorum3, mówi, że nie wie, co spowodowało katastrofę. Zapewniał, że hala była nowoczesna i wzniesiona zgodnie z normami.
- Czy pogoda mogła mieć wpływ na to, co się stało? - naciskamy.
- Tak. Na dworze było bardzo zimno, w środku zaś ciepło. Wiele rzeczy mogło wpłynąć na taką reakcję konstrukcji - tłumaczy. Zaprzeczył, że znaczenie mogło mieć to, że budynek podtrzymywały słupy stalowe, a nie żelbetowe.
Generalnym wykonawcą hali była inna mysłowicka firma - Przemysłobud - postawiona już w stan upadłości. Jej telefony nie odpowiadają. Specjalizowała się we wznoszeniu budynków przemysłowych i magazynów.
Zapytaliśmy Dubałę, jaką normę przyjęto na obciążenie dachu. Szczegółów nie pamiętał, ale powiedział, że mogło to być 70-80 kilogramów na metr kwadratowy. - MTK o tym wiedziały i odśnieżały dach - utrzymuje Dybała.
To samo powtarza Grzegorz Słyszyk, pełnomocnik targów. W nocy po katastrofie mówił nam, że doszły do niego doniesienia o zalegającym śniegu, ale zapewniał, że był usuwany pod nadzorem uprawnionego rzeczoznawcy. Przyznał jednak, że na dachu znajdowała się cienka warstwa, której nie udałoby się usunąć bez uszkadzania izolacji.
Co innego mówili ratownicy. - W środku brnęliśmy przez lodowe zwały, na dachu hali było go pewnie pół metra - mówili. Na zdjęciu Marcina Łazarza, który kilka minut przed katastrofą sfotografował zachód słońca nad budynkiem targów, dach pokrywa gruba warstwa śniegu.
Kompleks należy do Międzynarodowych Targów Katowickich, które na początku lat 90 założyły: Regionalna Izba Gospodarcza, miasto Katowice, należące do miasta przedsiębiorstwo Spodek i skarb państwa.
Większościowym właścicielem jest brytyjska firma Expo Centers Europe. Kilka procent udziałów w Targach ma samorząd Katowic - na pograniczu których znajdują się tereny targowe. Już jakiś czas temu władze miasta ogłosiły, że chcą się pozbyć swoich udziałów. - I tak nie mamy wpływu na politykę firmy - mówią urzędnicy (anonimowo).
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jakiś czas temu zalegający śnieg wygiął dach. - Nie chcę tego komentować. Z tego, co słyszałem, to dach uginał się w tym roku - mówi Jan Hoppe, przedsiębiorca, dziś wiceprezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, który miał udziały w spółce, gdy hala powstawała. Na pytania dotyczące szczegółów budowy hali odpowiada: - Nie pamiętam.