Apolityczny Trybunał Konstytucyjny

Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu oceni, czy politycy mogą w Trybunale Konstytucyjnym oceniać przepisy, które współtworzyli. Prezes Trybunału proponuje, by kandydatów na sędziów sugerowały posłom placówki naukowe

Właśnie zakomunikował polskiemu rządowi precedensową sprawę ze skargi Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

Tymczasem w środę w Częstochowie prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że po "wymianie" sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którym kończą się kadencje, liczy na bardziej przychylne dla rządu wyroki TK.

Sprawa nie jest błaha. W tej chwili w Trybunale zasiada siedmiu sędziów z polityczną lub urzędniczą przeszłością. A w tej kadencji Sejmu będzie do obsadzenia osiem miejsc w 15-osobowym Trybunale. Sędziów zgłaszają partie polityczne, a wybiera Sejm. Coraz częściej są to byli parlamentarzyści lub związani z partiami urzędnicy. Jeśli zostaną wybrani na zwalniające się miejsca - cały Trybunał będzie nimi obsadzony. Oceniać będą przepisy, które sami tworzyli.

Dzięki skardze Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu będzie miał okazję ocenić, czy taki sąd konstytucyjny jest wystarczająco bezstronny - co gwarantuje Europejska Konwencja Praw Człowieka, a także polska konstytucja.

Odrzucony niebezstronnie

W 2003 r. polski Trybunał Konstytucyjny odrzucił jako nieuzasadnioną skargę Kościoła na przepis ustawy regulującej jego stosunki z państwem polskim. Chodziło o sposób rozwiązywania spornych spraw majątkowych dotyczących Cerkwi, do których przyznają się zarówno unici, jak i Autokefaliczny Kościół Prawosławny. Kościół Autokefaliczny uznał, że jest dyskryminowany w stosunku do Kościoła katolickiego, z którym te same sprawy państwo rozstrzyga w bardziej korzystny sposób.

Po przegranej w Trybunale Kościół złożył wniosek o wznowienie postępowania, ponieważ skład, który sądził tę sprawę, nie był jego zdaniem bezstronny. Orzekał w nim sędzia Jerzy Stępień, który wcześniej jako senator brał udział w uchwalaniu zaskarżonego przepisu. Trybunał wniosek odrzucił. Uzasadnił to dwoma argumentami: po pierwsze, że orzeczenia Trybunału są ostateczne, a po drugie, że prawo nie zabrania byłym parlamentarzystom czy urzędnikom orzekania w Trybunale.

Bezstronność nieidealna

Jednak Trybunał czuł, że sytuacja, gdy sędzia ocenia przepis, który współtworzył, nie jest czysta. W postanowieniu odmawiającym Kościołowi wznowienia postępowania zadeklarował, że sędziowie powinni się sami wyłączać z sądzenia przepisów, w których tworzenie wcześniej byli zaangażowani. - Na razie nie było problemów ze składem. Przestrzegana jest zasada, że sędziowie informują prezesa Trybunału o swoim zaangażowaniu w tworzenie przepisu i podlegają wtedy wyłączeniu - mówi prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Marek Safjan. Jednak to "zaangażowanie" oceniane jest liberalnie: nie chodzi np. o zwykły udział w głosowaniu w parlamencie, ale np. o czynne zabieganie o kształt jakiegoś przepisu. Trybunał w uzasadnieniu do odrzucenia wniosku Kościoła Autokefalicznego przyznał, że taka interpretacja bezstronności może budzić wątpliwości, ale na bardziej rygorystyczną go po prostu nie stać, bo mogłoby się okazać, że do sądzenia niektórych spraw zabraknie wymaganego prawem składu.

Apel o apolitycznych

Jesienią kończy się kadencja sześciu sędziów Trybunału, w tym prezesa prof. Marka Safjana. Kto ich zastąpi?

- Jeśli nowi sędziowie zostaną powołani spośród czynnych polityków, może to utrudnić orzekanie, a nawet sparaliżować pracę pełnego składu - mówi. Rozmawiałem o tym z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem. Powiedziałem, że moim zdaniem powinni być zgłaszani kandydaci apolityczni, niezależni, obdarzeni autorytetem prawniczym. Najlepiej, gdyby byliby to kandydaci zaopiniowani przez naukowe i profesjonalne gremia, np. PAN, Polską Akademię Umiejętności, rady wydziałów najważniejszych uniwersytetów, najwyższe instancje sądowe etc. Jeśli bowiem nie będzie można zapewnić w pełni apolitycznego składu, to dojdzie do obniżenia autorytetu Trybunału Konstytucyjnego, a nawet do zakwestionowania jego konstytucyjnej roli. Marszałek wysłuchał, ale nie komentował.

Politycy i urzędnicy w 15-osobowym Trybunale Konstytucyjnym:

dr. hab. Jerzy Ciemniewski - w Trybunale od 1998 r. z rekomendacji UW. W latach 1991-98 był posłem na Sejm;

prof. Marian Grzybowski - w Trybunale od 2003 r., z rekomendacji SLD. W latach 1991-94 był członkiem Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Tworzenia Prawa Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów;

prof. Adam Jamróz - w Trybunale od 2003 r., z rekomendacji SLD. Od października 2001 r. do lutego 2002 r. był sekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu, od października 2001 r. do 10 lipca 2003 r. - senatorem;

prof. nadzw. Marek Mazurkiewicz - w Trybunale od 2001 r., z rekomendacji SLD. Poseł na Sejm I, II i III kadencji;

adw. Janusz Niemcewicz - w Trybunale od 2001 r. z rekomendacji UW. W latach 1993-97 był posłem, od grudnia 1997 r. do stycznia 2001 r. był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości odpowiedzialnym za legislację;

Jerzy Stępień - w Trybunale od 1999 r. z rekomendacji AWS. Od 1989 do 1993 r. był senatorem, a w latach 1997-99 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji;

dr Bohdan Zdziennicki - w Trybunale od 2001 r. z rekomendacji SLD. W 1979 r. został wicedyrektorem departamentu prawnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. W latach 1994-97 był w ministerstwie podsekretarzem stanu odpowiedzialnym za legislację. Był też członkiem Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów.