Co wtedy robić? - Chronić nos, policzki, uszy i ręce, bo one pierwsze się odmrażają. Po drugie ubrać się na cebulkę. Bo wtedy... łatwiej się rozebrać. Najgorszy błąd to siedzenie w kilku sweterkach, czapce i szaliku np. w kawiarence przy kawce. Przegrzani wychodzimy na ulicę i przeżywamy termiczny szok - mówi Andrzej Zaleski z Instytutu Niskich Temperatur i Badań Strukturalnych PAN we Wrocławiu.
W czasie mrozu nasz organizm zamienia się w małą ciepłownię. Dlatego potrzebne jest mu kaloryczne paliwko.
- Kanapka z boczkiem nie będzie chyba dużym grzechem - mówi naukowiec. A można tak do tego boczku setkę wiśniówki na rozgrzewkę? - pytamy.
- Nie radzę. Alkohol daje jedynie poczucie ciepła. W rzeczywistości oszukuje ukryty w mózgu system termoregulacji, który nie rozpoczyna odpowiednio wcześnie reakcji na zagrożenie. Po nim rozszerzają się naczynia krwionośne, a utrata ciepła jest jeszcze większa. My nie czujemy zimna, a tymczasem nasze tkanki zamarzają - mówi Andrzej Zaleski.