Uczniowie ukarani za prowokację w Solcu Kuj.

Najniższa ocena z zachowania, publiczna nagana i karne przeniesienie autora filmu do innej klasy - tak rada pedagogiczna gimnazjum w Solcu Kujawskim ukarała wczoraj uczniów, którzy nagrali zachowanie swojego nauczyciela kamerą w telefonie komórkowym

Uczniowie zostają w szkole. Nie pracuje już w niej Mariusz Zamorowski, chemik z soleckiego gimnazjum. Został zmuszony do odejścia przez dyrektora szkoły.

Przypomnijmy, że nagranie, o którym zrobiło się w ostatnich dniach głośno w całej Polsce, trwa kilkanaście sekund. Widać na nim, jak Mariusz Zamorowski, nauczyciel chemii, stanowczym ruchem podnosi z krzesła ucznia Huberta K. i popycha go przed sobą, w kierunku drzwi klasy. Zdaniem ucznia - chemik od lat stosował takie metody. Właśnie dlatego postanowił z kolegą nagrać pedagoga. Zamorowski broni się, twierdząc, że padł ofiarą prowokacji. Gimnazjaliści mieli ostentacyjnie nie reagować na jego polecenia. Kiedy puściły mu nerwy, włączyli w przygotowanej wcześniej komórce przycisk nagrywania.

Wersję Zamorowskiego potwierdzają inni uczniowie. Ponad czterystu podpisało petycję w obronie nauczyciela. Ale Hanna Elszyn, dyrektor gimnazjum podjęła decyzję: chemik nie może nadal pracować w szkole. Jej decyzję popiera kurator kujawsko-pomorski Wiesława Wyszyńska-Tomasiak.

Młodzież gimnazjum w Solcu protestuje i domaga się powrotu Zamorowskiego. We wtorek setka uczniów w geście sprzeciwu przez kilkanaście minut okupowała wejście do gabinetu. Rozeszli się do klas, kiedy otrzymali zapewnienie, że zostaną podjęte z nimi rozmowy. Do negocjacji doszło dzisiaj rano. Stanowisko dyrekcji pozostało jednak niezmienne - dla nauczyciela nie ma powrotu.

- Okazało się, że tak naprawdę to nie były negocjacje, tylko długa rozmowa - mówi Przemek Korecki, przywódca uczniów domagających się przywrócenia Zamorowskiego do pracy w szkole. - Pani dyrektor przez godzinę tłumaczyła nam, dlaczego pan Mariusz nie może wrócić do pracy. Na spotkaniu był też Hubert. Sprawiał wrażenie jakby się nudził, cały czas uśmiechał się pod nosem.

Kilka godzin później Hubertowi K. było już zdecydowanie nie do śmiechu. Po południu dyrektor Elszyn ujawniła: - Uczeń, który został nagrany, będzie miał obniżoną do nagannej ocenę ze sprawowania, udzielę mu też publicznej nagany. Takie same kary spotkają ucznia, który nagrywał zajście na kamerę w telefonie, a dodatkowo zostanie on karnie przeniesiony do równoległej klasy.

Rodzice ukaranych zareagowali natychmiast i już złożyli na ręce dyrektorki gimnazjum protest. Rada pedagogiczna rozważy go w przyszłym tygodniu. W środę w szkole rozpoczęła się też kontrola Ministerstwa Edukacji i Nauki, którą zarządzono po publikacjach "Gazety".