Oficjalna wersja - Kozłowski sam złożył rezygnację ze względu na zły stan zdrowia. Nieoficjalna - został do tego zmuszony.
- To wielkie świństwo. Prezes to prawdziwy profesjonalista - mówią współpracownicy Kozłowskiego. Równie dobitnie określa sytuację Tomasz Wilczak, wiceminister gospodarki. Mówi: - Hydraulik już swoje zadanie spełnił.
Na pytanie, po co zmieniać to, co dobre, minister nie znalazł odpowiedzi. A dobre z pomysłu Andrzeja Kozłowskiego da się dokładnie wyliczyć.
Po pierwsze, prezes wymyślił plakat, który za granicą zrobił furorę. Przystojny model przebrany za hydraulika oznajmia z niego: "Zostaję w Polsce, przyjeżdżajcie jak najliczniej". Po drugie, Francuzi i Belgowie przestali się bać Polaków jako konkurencyjnej siły roboczej. Po trzecie wreszcie, obcokrajowcy na wyścigi zaczęli odwiedzać nasz kraj. Tylko Francuzów przyjechało w ubiegłoroczne wakacje do Polski o 14 proc. więcej niż dwa lata temu. - Sam jestem zaskoczony tak wielkim sukcesem. Pan Kozłowski zrobił kapitalną robotę. To dziwne, że zamiast trzymać takiego człowieka, wyrzuca się go na bruk - mówi Piotr Adamski, model z plakatu. Ministerstwo Gospodarki uważa jednak, że nie ma ludzi niezastąpionych. 4 lutego upływa kadencja Andrzeja Kozłowskiego. Jego miejsce zajmie dotychczasowy zastępca Wojciech Kodłubański. Etat w POT dostał też Stanisław Wojtera, były szef UPR, którego własna partia próbowała usunąć z szeregów "za nieudolność". - Będę doradcą prezesa ds. organizacyjnych. Mam duże doświadczenie w branży marketingowej - zapewnia Wojtera. - Pan Kozłowski nie ma żadnych innych osiągnięć poza hydraulikiem. Możemy mu zarzucić liczne nieprawidłowości w zarządzaniu, np. braki w dokumentacji - dodaje. Na razie w POT trwa wielkie zamieszanie. Pracownicy skarżą się, że nie wiedzą, kto właściwie tu rządzi. - Dostajemy kręćka z tego wszystkiego. Właściwie nie można teraz pracować. Najgorsze jest to, że nikt z nowych władz nie ma żadnego pomysłu na oryginalną promocję Polski. Pewnie wrócimy do czasów siermiężnych pocztówek z kiczowatymi widoczkami - mówią.
W ubiegłym roku cudzoziemcy zostawili w Polsce 6,1 mld dol. Ile Belgowie i Francuzi, będzie wiadomo w lutym. O dużą część tych pieniędzy zawalczył Andrzej Kozłowski ramię w ramię z przystojnym hydraulikiem. Do realizowanej przez nich promocji przyłączyli się nawet politycy. Były minister gospodarki Jacek Piechota nosił koszulkę z hydraulikiem podczas posiedzeń Rady ds. Konkurencyjności UE w Cardiff. Tam też rozdał gadżety z hydraulikiem kolegom z 25 unijnych państw. Po hydrauliku na plakat trafiła przebrana za pielęgniarkę Bożena Szwarc. Promocja Polski z udziałem modeli odniosła sukces nie tylko we Francji i w Belgii, ale nawet w Australii i Japonii. Niektóre biura podróży, wyczuwając koniunkturę, natychmiast zaproponowały wycieczki "Tropami polskiego hydraulika".