Kim Dzong Il spotkał się w Pekinie z Hu Jintao

Władca Korei Północnej Kim Dzong Il rozmawiał w Pekinie ze swym protektorem, chińskim przywódcą Hu Jintao, o impasie w rozmowach o północnokoreańskim programie nuklearnym. Zapewne mówili też o piorących brudne pieniądze Kima firmach i o tym, że Chiny zgodziły się je gościć

Choć Kim jest w Chinach od ponad tygodnia, wciąż jest to tajemnica. - Nie mogę potwierdzić tej wizyty, bo nie zostałem do tego uprawniony - wycedził we wtorek rzecznik chińskiego MSZ Kong Quan. Naciskany przez media dodał, że chiński prezydent Hu Jintao spotka się dziś z "co najmniej jednym przywódcą zagranicznym". Kim Dzong Il jest w Chinach po raz czwarty i Pekin z reguły potwierdza oficjalnie jego obecność dopiero wtedy, gdy dyktator jest już z powrotem w Phenianie.

Ale i bez pomocy MSZ telewizje azjatyckie pokazały rano kawalkadę limuzyn wjeżdżającą do rezydencji Diaoyutai w Pekinie, gdzie Chińczycy umieszczają gości - członków rządu. Dyplomaci azjatyccy potwierdzili, że Kim Dzong Il spotkał się tam z chińskim przywódcą.

Zdaniem obserwatorów tematem rozmów jest impas w negocjacjach na temat północnokoreańskiego programu nuklearnego w gronie sześciu państw - USA, Chin, Japonii, obydwu Korei i Rosji. Wywiad USA ocenia, że Phenian ma sześć do ośmiu bomb atomowych. We wrześniu władze Korei Północnej na piśmie zgodziły się zrezygnować z programu nuklearnego za pomoc żywnościową i gwarancje bezpieczeństwa, ale nazajutrz mówiły już co innego.

USA liczą na to, że Chiny przemówią Kimowi do rozsądku. Dyktator odmawia rozmów o programie nuklearnym z powodu amerykańskich sankcji nałożonych na firmy, przy których pomocy pierze pieniądze. W ubiegłym roku Amerykanie zlokalizowali "pralnie" i firmy pośredniczące przy zakupie części do północnokoreańskiego programu atomowego w Makau. Na celowniku znalazła się m.in. firma Zokwang Trading pełniącą od połowy lat 70. de facto funkcję ambasadora Korei Północnej w Makau. W połowie lat 90. przedstawicieli Zokwang z paszportami dyplomatycznymi deportowano z Makau, gdy okazało się, że brali udział w praniu setek milionów fałszywych studolarówek wyprodukowanych w Korei.

Gdy Departament Skarbu USA nałożył sankcje na firmy z Makau oraz na Banco Delta Asia, "pralnie" zwinęły się i wyniosły z byłej kolonii portugalskiej. Dokąd? Do Chin południowych - twierdzi wychodzący w Hongkongu dobrze poinformowany dziennik "South China Morning Post". W przeciwieństwie do Makau mogą tam liczyć na pełną dyskrecję - pisze dziennik.

Tymczasem w Korei Północnej, jak donosi południowokoreański dziennik "Chosun Ilbo", w urzędach pojawiły się portrety 24-letniego Kim Dzong czola, drugiego z trzech synów Ukochanego Przywódcy. Zdaniem gazety, która te informacje uzyskała od uchodźcy z Korei Północnej, może to oznaczać, że to właśnie Kim Dzong czol jest szykowany na następcę Kima, który odziedziczył władzę po ojcu Kim Ir Senie.