Dlaczego prezydent odłożył spotkanie z PO?

Platforma chce zapytać prezydenta: kiedy wybory? Jej zdaniem to nie powinna być tylko wiedza dla PiS. Prezydent Lech Kaczyński spotkania wczoraj uniknął

Liderzy PO Donald Tusk i Jan Rokita byli zaproszeni na godz. 12 do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pół godziny wcześniej szef prezydenckiej kancelarii Andrzej Urbański spotkanie odwołał. I przełożył na dzisiaj. - Prztyczek w nos - komentowali w sejmowych kuluarach politycy PO. Urbański oświadczył, że "24-godzinna zwłoka pozwoli wyciszyć emocje, wrócić do języka porozumienia".

Dlaczego nie można było tak rozmawiać wczoraj? - Bo wypowiedzi liderów PO ewidentnie wskazywały na to, że spotkanie miało się odbyć w atmosferze, która nie licuje ani z powagą urzędu prezydenta, ani oczekiwaniami Polaków - tłumaczył Urbański.

Dziennikarze zaczęli przeszukiwać agencje prasowe w poszukiwaniu cytatów. Wygląda na to, że Urbański miał na myśli niedzielną wypowiedź Bronisława Komorowskiego w "Salonie politycznym Trójki". Polityk PO oświadczył tam, że rozmowa w pałacu ma pokazać, czy Lech Kaczyński "jest prezydentem działającym na zamówienie własnej partii, własnego brata", czy prezydentem wszystkich Polaków. - Trzeba powiedzieć - sprawdzam - zakończył Komorowski.

- Do opisania obecnej sytuacji liderzy Platformy często używają słowa chaos. Chcą, by kojarzył się z nim PiS i prezydent - były i przyszły rywal Tuska. Nie możemy na to pozwolić - tłumaczyli postawę Lecha Kaczyńskiego politycy PiS. Ci z PO mówili: - Jarosław Kaczyński jest politycznym graczem. Wykonał już tyle zwodów, że trudno pojąć, w co gra. Lech, z racji sprawowanej funkcji, nie może sobie na to pozwolić. Chcemy od niego usłyszeć, o co w tym wszystkim chodzi.

PO szykuje się do wyborów

Tusk z Rokitą zwołali konferencję prasową. Unikali ostrych tonów, oświadczyli, że zaproszenie na wtorek przyjmują. - Naszym oczekiwaniem jest, by prezydent powiedział coś o polskiej polityce językiem tak, tak, nie, nie. Chcemy zapytać, czy będą wcześniejsze wybory i czy 30 stycznia możliwe jest rozwiązanie parlamentu - mówił Rokita. - Ta wiedza należy się parlamentowi, przywódcom politycznym i opinii publicznej.

W prywatnych rozmowach działacze PO nie wykluczają, że decyzja o wyborach już zapadła, zna ją PiS i ma dzięki temu przewagę nad konkurencją. - Wiemy, że zarezerwowali już plansze billboardowe na przełom marca i kwietnia. Na wszelki wypadek zrobiliśmy to samo. Zaczęliśmy też rozmowy o listach wyborczych - powiedział poseł z czołówki PO, nie przesądzając, czy wybory będą. - Wiem za to na pewno - dodał - jaka jest taktyka PiS wobec PO. Jesteśmy silni i samodzielni. Jarosław Kaczyński chce zlikwidować przynajmniej jedną z tych naszych cech. A potem uczynić z Platformy partnera bez wpływu na główne kierunki polityki rządu i kształt nowej konstytucji. Z pomocą wyborów lub bez nich.

SLD: na wybory Kwaśniewski

Zabezpiecza się także SLD. Zamierzają poprosić o pomoc Aleksandra Kwaśniewskiego.- Jeśli Lech Kaczyński będzie robił takie błędy jak wczoraj, wszyscy zaczną porównywać jego prezydenturę z Kwaśniewskim. I będzie to porównanie na korzyść Olka - powiedział nam jeden z liderów Sojuszu. Po czym zapewnił: - Z Borowskim już jesteśmy dogadani.

- Boję się, że za moment pan Aleksander Kwaśniewski wróci z nart w Szwajcarii i spyta: Czy tak miała wyglądać IV Rzeczpospolita? Stanie na czele połączonego komitetu wyborczego SLD, SdPl, Partii Demokratycznej, Ordynackiej i dostanie w wyborach 20 proc. albo wygra te wybory - podsumował lider LPR Roman Giertych.