Jeszcze wczoraj rano nie było dyskusji - o ile, ale czy w ogóle będą podwyżki. Ich warunkiem jest, by od czasu ostatniej waloryzacji, czyli od marca 2004 r., inflacja przekroczyła 5 proc. W sobotę w Sejmie posłowie SLD sugerowali, że będzie niższa, a wtedy rząd podwyżki nie będzie mógł dać. Rząd odpierał, że jak będzie trzeba, zmieni prawo. Wczoraj GUS ogłosił, że ceny towarów i usług ogółem wzrosły o 5,7 proc. To ten wskaźnik uwzględnia się do waloryzacji. Jeszcze bardziej, bo o 6,2 proc., wzrosły w tym czasie wydatki samych emerytów.
Czy dostaną teraz o 5,7 proc. więcej? Na pewno nie mniej, bo przepisy mówią, że wskaźnik waloryzacji musi być co najmniej równy inflacji. Może być podwyższony - przez uwzględnienie choć części wzrostu wynagrodzeń. To negocjuje Trójstronna Komisja do Spraw Społeczno-Gospodarczych (rząd - pracodawcy - związkowcy), która zbierze się 30 stycznia. W budżecie na waloryzację zaplanowano 6 mld zł. Czeka na nią ponad 9 mln osób.