W czasie manifestacji w Warszawie osoby zaangażowane w walkę o demokrację na Białorusi wręczą przedstawicielom Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego w Polsce apel o to, by te instytucje zaangażowały się w wysłanie przez państwa Unii jak największej liczby obserwatorów na zbliżające się na Białorusi wybory. Im więcej osób pojedzie - tym trudniej będzie manipulować wynikami wyborów. A Białorusini dostaną wyraźny sygnał, że "społeczność międzynarodowa nie jest obojętna wobec przypadków łamania podstawowych zasad demokracji". Pisemną prośbę o wsparcie tej inicjatywy dostanie też prezydent Lech Kaczyński.
Co zrobi Unia? Bogdan Klich z PO, szef delegacji Parlamentu Europejskiego ds. Białorusi: - Oficjalnie Parlament Europejski nie może wysłać swojej reprezentacji, bo nie utrzymuje stosunków z niedemokratycznie wybranym parlamentem Białorusi. Mogą za to jechać na wybory nieformalne misje powoływane przez konkretne grupy polityczne lub narodowe. Na bieżąco kontaktuję się z reprezentantami OBWE i Rady Europy. Białoruś jest członkiem OBWE, więc to właśnie ta organizacja będzie mogła oficjalnie wysyłać swoich obserwatorów.
Dziś z organizatorami demonstracji w Warszawie - osobami z inicjatywy Wolna Białoruś i Związku na rzecz Demokracji na Białorusi spotka się Róża Thun, szefowa polskiego przedstawicielstwa Komisji Europejskiej.
Czy demonstracja odbędzie się w Twoim mieście? Sprawdź: www.wolnabialorus.pl
Ramka:
Fundacja im. Stefana Batorego i MSZ szuka kandydatów na obserwatorów wyborów prezydenckich na Białorusi. Wymagana jest biegła znajomość rosyjskiego i angielskiego oraz doświadczenie w obserwacji wyborów. Więcej informacji na stronie www.batory.org.pl/bialorus.htm