Toruń kontra poseł Rokita

Prezydent Torunia protestuje przeciw wypowiedzi Jana Rokity o ?katolicyzmie toruńskim?. Lider PO tak określił ludzi o poglądach o. Rydzyka.

- Niech w Polsce wygra "katolicyzm łagiewnicki" zamiast "toruńskiego" - oznajmił Rokita w ubiegłą sobotę podczas "Dni skupienia" parlamentarzystów Platformy w krakowskich Łagiewnikach. - To upominanie się o to, aby polski Kościół był "nierydzykowy" - wyjaśnił później.

Zacytowana przez "Gazetę" wypowiedź lidera PO w Toruniu wywołała prawdziwą burzę. Prezydent miasta Michał Zaleski wystosował list otwarty do Rokity. Wskazał, że lider PO nadał sformułowaniu "katolicyzm toruński" pejoratywne znaczenie. - Jako prezydent miasta nie mogę pozostać obojętny wobec takich określeń - oświadczył Zaleski. - Podobne uogólnienia są niestosowne i niesprawiedliwe.

Zaleski zwrócił Rokicie uwagę, że Toruń "ma piękną kartę w dziejach polskiej tolerancji religijnej". Przypomniał o zorganizowanym w 1645 r. Colloquium Charitativum - dialogu katolików i protestantów, który odbiło się głośnym echem w całej Europie. Dodał, że w Toruniu mieszkali razem przedstawiciele różnych narodów i religii, "współtworząc niepowtarzalne oblicze miasta". Od dziesięciu lat ta tradycja jest kontynuowana w ramach spotkań Colloquia Thorunensia.

"Jestem przekonany, że pana wypowiedź miała być jedynie zręczną figurą retoryczną i że nie chciał pan wartościować postaw torunian - ludzi otwartych i tolerancyjnych" - podsumował Zaleski i zaprosił Rokitę do Torunia.

Toruński poseł PO Tomasz Lenz (Rokita z powodu zamieszania w Sejmie był wczoraj nieuchwytny) przyznaje: - Wypowiedź była niefortunna. Jednak nie sądzę, żeby Jan Rokita wrzucał wszystkich torunian do jednego worka.

Szef wydziału promocji toruńskiego magistratu Andrzej Szmak próbuje znaleźć pozytywy w utożsamianiu miasta z rozgłośnią: - Dzięki o. Rydzykowi Toruń odmieniany jest w ogólnopolskich mediach przez wszystkie przypadki - mówi Szmak. - Jeśli jeszcze ojcu dyrektorowi uda się załatwić lepszą drogę z Torunia do Warszawy, to szczęść mu Boże. W listopadzie ub.r. o. Rydzyk poskarżył się ministrowi gospodarki Piotrowi Woźniakowi oraz transportu Jerzemu Polaczkowi na fatalny stan drogi ze stolicy do Torunia. Ministrowie przyznali duchownemu, że coś z tym trzeba zrobić.

Same władze Torunia z Radiem Maryja nie mają wiele wspólnego. Kiedy pięć lat temu prawicowy zarząd miasta chciał przekazać redemptorystom na preferencyjnych warunkach 50 ha działki po radzieckiej jednostce wojskowej pod budowę uczelni o. Rydzyka, radni opozycji zablokowali to. Od tego czasu o. Rydzyk ani razu nie pojawił się w magistracie. Uczelnia ostatecznie powstała, ale na działce kupionej od miasta po cenie rynkowej - 4 mln zł.

Władze miasta nie wiedziały nawet o tym, że gościem Radia Maryja bywa premier Kazimierz Marcinkiewicz i ministrowie. - Przez to Toruń staje się drugim ośrodkiem władzy - mówi Dominik Antonowicz, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. - To stąd płyną komunikaty rządowe na cały kraj i zagranicę.

Jednak żaden z rządowych oficjeli przy okazji wizyty w Toruniu nie spotykał się z prezydentem, marszałkiem województwa czy choćby miejscowymi działaczami PiS-u.