Tomasz Skłodowski, rzecznik MSWiA, zapewnia, że prace nad zmianami w urzędach trwają we wszystkich województwach. Także w Pomorskiem, Kujawsko-Pomorskiem, Warmińsko-Mazurskiem i Łódzkiem, gdzie premier nie mianował jeszcze nowych wojewodów. Najbardziej zaawansowane są w województwie dolnośląskim, gdzie nowy wojewoda Krzysztof Grzelczyk przedstawił we wtorek szczegóły zmian. Zapowiedział m.in. likwidację jednego z wydziałów i ograniczenie liczby wicewojewodów z trzech do jednego, pracę straci też siedmiu zastępców dyrektorów wydziałów.
Wojewoda dolnośląski nie zamierza jednak nikogo wyrzucać z pracy z dnia na dzień. - Po prostu nie będziemy przedłużać umów, które wygasają - zapowiedział. - Dzięki wprowadzonym zmianom zaoszczędzimy ponad milion złotych rocznie.
Pomysły Grzelczyka chwali Adam Lipiński, minister w kancelarii premiera: - Podobne do wrocławskich zmiany będziemy chcieli wprowadzić w całym kraju. Zaproponuję to na najbliższym posiedzeniu rządu.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie zostaną zlikwidowane delegatury urzędów wojewódzkich w regionie. Przeciwnie - zostaną wzmocnione. - Ich likwidacja oznaczałoby gospodarcze osłabienie dawnych województw - tłumaczy Adam Lipiński i przyznaje, że było wiele protestów w tej sprawie.
Według Arkadiusza Czartoryskiego, sekretarza stanu w MSWiA, delegatury można wykorzystać, powierzając im część obowiązków, które przejęłyby po odchudzeniu urzędów. - Często jest tak, że urzędnik w delegaturze odbiera pismo, pakuje w kopertę i wysyła je do urzędu wojewódzkiego. Zwiększenie kompetencji delegatur przy niezatrudnianiu dodatkowych osób odciąży urzędy - twierdzi Czartoryski.
Ale na razie zmiany w regionach są niewielkie, bo zwolnienie wielu urzędników mianowanych wiązałoby się z wysokimi odprawami. Dlatego nowi wojewodowie nieakceptowanych przez siebie urzędników często przesuwają na inne stanowiska. W województwie zachodniopomorskim na przykład dyrektor wydziału z dnia na dzień został starszym inspektorem. - Wojewoda uznał, że nie gwarantował wysokiego poziomu merytorycznego - tłumaczy Agnieszka Muchla z biura prasowego zachodniopomorskiego urzędu wojewódzkiego.
Ale nie wszędzie dawni urzędnicy godzą się na wprowadzane zmiany. We Wrocławiu odwołanie jednego z dyrektorow zakończyło się pozwem sądowym przeciw urzędowi. Wniósł go Andrzej Kubica, były dyrektor wydziału prawnego i nadzoru odwołany z powodu "braku zaufania". Domaga się przywrócenia na stanowisko lub odszkodowania. - Na razie trudno powiedzieć, ile będą kosztować zwolnienia urzędników i czy w ogóle będą konieczne. Odpowiednie pismo przedstawię ministrowi Dornowi jeszcze w styczniu - zapowiada Czartoryski.