Wyraźnie uszczęśliwiony premier Marcinkiewicz mówił filuternie, że wielu polityków kocha Zytę Gilowską, no, może "w Platformie Obywatelskiej było przez pewien czas tej miłości mniej". Prezydent Lech Kaczyński, wręczając nominację, przypomniał "surowość" w podejściu do finansów publicznych nowej pani minister. - Zawsze musi ona uwzględniać elementarne interesy naszego kraju - pouczył prezydent.
- Tak mi dopomóż Bóg - zakończyła swoją przysięgę Zyta Gilowska.
Dziennikarze dopytywali Gilowską, czy wejście do rządu Marcinkiewicza oznacza sprzeniewierzenie się jej dotychczasowym liberalnym poglądom. - Rząd Marcinkiewicza nie ma programu socjalnego. Solidarność jest niesłychanie ważną ideą. Mamy państwo wolne, więc starajmy się zbudować państwo solidarne - zachęcała Gilowska. Nie udało się jednak uciec od pytań o podatek liniowy - sztandarowy pomysł PO zaciekle zwalczany w kampanii przez partię braci Kaczyńskich.
- Podatek liniowy jest moim marzeniem od wielu lat. Jestem przekonana, że kiedyś zostanie on wprowadzony w Polsce, wówczas, gdy nasze państwo będzie do tego gotowe. Jak mawiał Kazimierz Górski: tak się gra, jak przeciwnik pozwala - zakończyła wątek "liniowca" nowa minister finansów.
Jej zdaniem najbardziej palącym problemem w Polsce jest teraz bezrobocie i na jego zmniejszeniu trzeba się skupić.