Jedenaste - nie ściągaj na SGH!

?Jedenaste - nie ściągaj!" - to hasło konkursu dla studentów Szkoły Głównej Handlowej, najbardziej prestiżowej uczelni ekonomicznej w kraju. Cel konkursu - wymyślenie skutecznego sposobu na to, by studenci nie ściągali. Propozycje zgłosiło 31 studentów. Nagrodą jest notebook i realizacja pomysłu na uczelni.

Skąd taki pomysł? Stąd, że ściąganie to na SGH plaga. Co drugi Polak nie ma nic przeciwko ściąganiu. Tylko 28 procent ostro potępia Tak wynika z badań CBOS. Widok oszustów, którzy rozkładają książki na kolanach albo zaglądają przez ramię koledze na egzaminach nie jest rzadki. Uczciwi studenci mają tego dość. Ale ściągać jest łatwo, bo ławki w salach, gdzie zdaje się egzaminy są ustawione niczym w cyrku: jedna nad drugą. Profesorom trudno przeciskać się między studentami.

- Sami nie mamy pomysłu, jak temu zapobiegać. Nasz jedyny sposób to pilnowanie. Upominam studentów, ale to nic nie zmienia - mówi prof. Maria Romanowska, prorektor ds. dydaktyki i studentów.

Spośród 12 tysięcy osób znalazła się trzydziestka śmiałków, którzy nie boją się narazić kolegom i zamierzają walczyć z oszustami. - Kamery na salach nie rozwiążą problemu. Musimy zmienić zwyczaje przeniesione z liceów i przekonanie, że oszukanie profesora się opłaca - dodaje Mikołaj Marchewka, przewodniczący samorządu studentów, członek konkursowej komisji.

Co wymyślili studenci? - Trzeba wzorem uczelni skandynawski tak urządzać egzaminy pisemne, by obok siebie siedzieli zdający różne przedmioty. Zwiększyć liczbę pilnujących, gdy się rozdaje i zbiera prace. Jak jest na sali setka studentów, to w zamieszaniu łatwo podmienić test. Nie można nakładać terminów egzaminów. Gdy w jeden dzień wypadają trzy, liczy się na ściąganie - mówi Karol Misztal, student, który przystąpił do konkursu. Radzi wprowadzić na egzaminach korzystanie z notatek. A pytania o encyklopedyczną wiedzę zastąpić takimi, które zmuszają do myślenia, np. jak rozwiążesz ten problem? Student Piotr Pytlarz, też zgłosił się do konkursu, proponuje wyrzucić przedmioty, na których nie zdobywa się wiedzy przydatnej w pracy. - Większość studentów już pracuje. Wiedzą, jakie informacje im się przydadzą. Tych przedmiotów się uczą, inne chcą po prostu zaliczyć i ściągają - twierdzi Piotr.

Karol i Piotr przyznają, że też ściągali. - Ściąganie jest podniecające. Robienie ściąg to jak przygotowanie się do wojny z profesorem - wyznaje Piotr. Karol wspomina, że na egzaminie nie wiedział, gdzie są największe elektrownie w Polsce i zajrzał do podręcznika. Studentom zależy na uczciwym zdawaniu, bo najlepsi na SGH nie tylko dostają stypendia, mają też prawo pierwszeństwa wybierania wykładowców i przedmiotów. - Nie chcemy, by te przywileje należały się oszustom - mówi Mikołaj.