Oficjalny komunikat fundacji Mozarteum oraz wyniki analiz DNA zostaną ujawnione w najbliższą niedzielę, podczas konferencji prasowej z okazji 250. rocznicy urodzin muzyka.
Badania autentyczności czaszki przeprowadzono w Instytucie Medycyny Sądowej w Innsbrucku. - Poprzednie próby nie były rozstrzygające. Dopiero teraz udało nam się uzyskać jednoznaczne wyniki, które w 100 proc. potwierdziło laboratorium patologiczne armii USA - przyznaje dr Walther Parson kierujący badaniami.
Ich obiektem była zagadkowa czaszka, która od ponad stu lat przebywała w skarbcu Mozarteum. Nikt nie miał jednak pewności, czy rzeczywiście należała ona do autora "Wesela Figara".
Pobrane z czaszki fragmenty tkanek poddano analizie DNA. Jej wynik zestawiono z wynikami badań DNA kości babki (ze strony matki) oraz siostrzenicy Mozarta (odnalezionych w rodzinnym grobowcu na salzburskim cmentarzu św. Sebastiana). Szczątki samego kompozytora spoczęły w 1791 r. w zbiorowym grobie dla nędzarzy (po latach wzniesiono w tym miejscu ku czci artysty kamienny pomnik przedstawiający zatroskanego anioła). Zgodnie z legendą jeden z grabarzy znający dokonania zmarłego wykradł potajemnie jego czaszkę.
W 1902 r. uszkodzona (brak jej żuchwy) trafiła w niezbyt jasnych okolicznościach do fundacji mozartowskiej. Pierwszy raz naukowcy zainteresowali się nią w 1991 r. Wówczas jeden z francuskich ekspertów orzekł, iż osoba, do której należała czaszka, zmarła w wyniku powikłań po ciężkim urazie głowy. Jak stwierdził antropolog z Uniwersytetu Prowansji Pierre-François Puech, charakterystyczne wgłębienie widoczne na lewej skroni jest najprawdopodobniej pamiątką po nieszczęśliwym upadku, który przyczynił się do częstych ataków migreny, na jakie uskarżał się kompozytor w ostatnich latach życia.
W opinii większości historyków Mozart zmarł w wieku 35 lat w wyniku gorączki reumatycznej i ogólnego wycieńczenia organizmu. Co jednak naprawdę zabiło kompozytora - tego nie wiemy. Zgodnie z historią powstania mozartowskiego "Requiem" problemy zdrowotne artysty zaczęły się wraz z wizytą tajemniczego gościa, który zamówił u niego mszę żałobną . Jak się później okazało, anonimowym zleceniodawcą był niejaki Franz Graf von Walsegg-Stuppack opłakujący śmierć młodo zmarłej żony. Jednak, jak mówi legenda, Mozart był przekonany, iż msza ma być przeznaczona dla niego.
Gwałtowny przebieg choroby oraz niewyjaśnione okoliczności śmierci zrodziły plotkę, jakoby Mozarta otruł jego odwieczny konkurent Antonio Salieri.