Sześciu napastników wtargnęło do szyickiego domu w Bagdadzie. Związali mieszkającą tam rodzinę: siedmiu mężczyzn i cztery kobiety. Potem wszystkim poderżnęli gardła i odjechali, zostawiając cały dom we krwi. Wymordowana rodzina otrzymywała wcześniej pogróżki. Sunniccy rebelianci nakazali jej, by wyprowadziła się z okolicy; większość tamtejszych mieszkańców stanowią sunnici.
Drugi wczorajszy atak miał miejsce w Latifii, 20 km na południe od Bagdadu. Nieznani sprawcy podziurawili kulami minibusa, którym jechało 14 szyitów. Wszyscy zginęli. Latifija leży w tzw. trójkącie śmierci nazwanym tak, ponieważ mordy na tle religijnym są tam na porządku dziennym. Tam też często atakowani są obcokrajowcy (niedaleko Latifii zginęli dwaj dziennikarze TVP Waldemar Milewicz i Mounir Bouamrane).
Mordy na tle religijnym są ostatnio coraz częstsze. Najpierw w zeszłym roku zaczęli ginąć szyici (60 proc. Irakijczyków) mordowani przez sunnickich rebeliantów za to, że popierają amerykańską okupację. Teraz sunnici (20 proc. Irakijczyków) uważają, że sami stali się ofiarami. Zarzucają szyickim milicjom religijnym dokonywanie okrutnych samosądów na "podejrzanych". Uważają, że na morderstwa przymyka oko szyicko-kurdyjski rząd. Sunnici nie ufają także policji, która w ogromnej większości rekrutuje się z szyitów i Kurdów.