- Na Zachodzie w czasie wyprzedaży taniej można kupić dosłownie wszystko, co jest w sklepie. U nas wyprzedawane są rzeczy, które zalegają w magazynach - uważa Piotr Koluch, redaktor naczelny "Świata Konsumenta". - Gdyby wszystkie towary były przeceniane, to i w Polsce ludzie kupowaliby więcej. Klienci już wiedzą, czego się spodziewać po placówkach, które istnieją na rynku od jakiegoś czasu, więc na zapowiadane obniżki nie biegną w owczym pędzie.
Jako pierwsze w tym sezonie wielkie obniżki ogłosiły sieci Ikea i Tesco, oferując rabaty "nawet do 70 proc". Ikea obniżyła ceny i to znacznie, ale jedynie co szóstego swojego produktu. Kusiła za to ludzi darmową sofą dla pierwszego klienta. W podwarszawskich Jankach ludzie ustawili się już w nocy. Grzegorz i Katarzyna Majkowie czekali na leżakach przez kilkanaście godzin. Tomasz Ciszek noc spędził w samochodzie. Nagroda przypadła jednak innej klientce, przed którą przypadkowo otworzyły się drzwi. Kierownictwo Ikei przyznało jednak dwie dodatkowe kanapy Majkom i Ciszkowi.
W Polsce, chyba słusznie, zainteresowanie "wyprzedażami" jest mniejsze niż promocjami w nowo otwieranych sklepach. To podczas takich otwarć dochodzi do mrożących krew w żyłach scen przy wejściu i kasach. Wielu z nas lubi jednak wpaść do sklepu, który ogłasza "cięcie" cen, a nuż na coś trafimy.
- W ubiegłym roku markety Tesco przez pierwszych pięć dni wyprzedaży odwiedziło 5 mln klientów. Przewidujemy, że ten rok będzie dużo lepszy - zapowiada Wojciech Sokół z Tesco Polska. Polscy klienci coraz częściej samodzielnie analizują ceny i asortyment przed obniżkami i po nich. Niektórzy kupują wcześniej wypatrzone produkty. - Zazwyczaj jestem nastawiona na konkretne rzeczy, na buty czy spodnie - przyznaje Katarzyna Lepczak, 27-letnia studentka psychologii.
Jeszcze inni próbują namówić obsługę do odłożenia towaru lub wręcz sami próbują go ukryć na półkach.
Do racjonalnych zakupów namawiają fachowcy. - Zdarza się, że handlowcy najpierw podnoszą cenę, by potem z wielkim hukiem ogłosić obniżkę na wyprzedaży - przestrzega Bogdan Pietrzak z Inspekcji Handlowej. - Taka praktyka dotyczy głównie ubrań i butów, czyli towarów, które szybko wychodzą z mody i zalegają w magazynie. Dobrą metodą, by nie dać się oszukać, jest porównanie ich w internecie lub wizyta w sklepie, który obecnie nie prowadzi promocji - podpowiada Pietrzak.
Najlepiej zatem odwiedzić wcześniej sklepy, w których chcemy kupować na wyprzedażach. Wyposażeni w taką wiedzę możemy już bez ograniczeń łowić okazje w sklepach.