Rosyjski parlament zaakceptował ustawę o organizacjach pozarządowych

Rosyjski parlament zakończył prace nad kontrowersyjną ustawą o organizacjach pozarządowych. Rosyjskie NGO-sy znajdą się na łasce biurokratów

Ustawę przyjęła wczoraj Rada Federacji, izba wyższa rosyjskiego parlamentu. W piątek zaakceptowała ją Duma. Ustawa jest nieco łagodniejsza, niż początkowo chciał Kreml. Wkrótce ma ją podpisać prezydent Putin.

Po bardzo ostrych protestach międzynarodowej opinii publicznej usunięto z niej m.in. zapis zabraniający funkcjonowania w Rosji filii lub przedstawicielstw zagranicznych organizacji pozarządowych. Rosyjscy demokraci uważają jednak, że nowa wersja ustawy będzie potężnym zagrożeniem dla organizacji pozarządowych.

- Nie jest tajemnicą, że organizacje, które tak jak nasz Komitet Matek Żołnierzy zajmują się prawami człowieka, praktycznie nie mogą liczyć na finansowe wsparcie ze strony biznesu rosyjskiego - mówi Walentina Mielnikowa, sekretarz Komitetu Matek Żołnierzy. - Od czasu, jak nieskąpiący pieniędzy na te cele Michaił Chodorkowski trafił do łagru, biznesmeni boją się dawać nam cokolwiek.

Mielnikowej chodzi o to, że wiele organizacji obywatelskich w Rosji utrzymuje się dziś jedynie dzięki pomocy zagranicznej. Tymczasem nowa ustawa przewiduje, że darczyńcy będą teraz musieli tłumaczyć ministerstwu sprawiedliwości, skąd wzięli pieniądze i na jaki cel mają one pójść. To spowoduje, że co najmniej część darczyńców się wycofa.

- W nowej ustawie jest bardzo niebezpieczna pułapka - dodaje Mielnikowa. - Ministerstwo sprawiedliwości może zakazać działalności organizacji pozarządowej, jeśli uzna, że zajęła się ona działalnością niezgodną ze swym statutem. Problem w tym, że ustawa nie mówi jasno, co uznaje się za taką pozastatutową działalność.

- Jakiś biurokrata może uznać, że organizowane przez nas szkolenia dla poborowych, na których wyjaśniamy, jakie mają prawa, to właśnie polityka - uważa Mielnikowa. - Na mocy decyzji jednego biurokraty nasza organizacja może przestać działać.