Jak Zagłębie Ruhry szykuje się do mundialu

Na niemieckim mundialu Polacy zagrają na stadionach m.in. w Gelsenkirchen i Dortmundzie. Ale do mistrzostw świata szykuje się całe Zagłębie Ruhry

Z okien pociągu wygląda to jak Śląsk: wieże kopalń, kominy fabryk, stalownie. Dworzec w Gelsenkirchen ze skromnymi peronami przypomina ten w Gliwicach. - Witamy w mieście finałów mistrzostw świata w piłce nożnej - budzi podróżnych spiker przez kolejową "szczekaczkę".

Murawa na rolkach

Tu już dziś życie toczy się w rytm przyszłorocznego mundialu. Dworzec to jeden wielki plac budowy. W okolicy przebudowywane są ulice, powstaje dodatkowy zjazd z autostrady. Przygotowanie miasta do mistrzostw kosztuje 55 mln euro. 7 mln pochodzi ze środków własnych, reszta - z dotacji państwa.

Gelsenkirchen ma 25-proc. bezrobocie. I trzy duże stadiony. Pierwszy przy ul. Schalke powstał w latach 30. Tu sukcesy odnosił Ernst Kuzzora, grając w drużynie m.in. z polskimi imigrantami, którzy przyjechali do kopalń (Schalke 04 nazywano tu przez lata "Klubem Polaczków"). Obiekt przypominający kształtem ten w Grodzisku Wielkopolskim jest zamknięty od 1972 r. i dziś to zabytek. - Zastąpił go Parkstadion wybudowany specjalnie na mundial w 1974 r. To obiekt na 72 tys. osób, który do maja 2001 r. był głównym stadionem drużyny Schalke - wyjaśnia Christoph Pieper z biura prasowego klubu.

Dziś słynne ruchome schody, którymi w 1974 r. piłkarze zjeżdżali z szatni, są nieczynne. Część trybun rozmontowano, a zamiast nich jest tylko żwirowy nasyp. - Stadion będzie rozebrany. Zapada się pod wpływem szkód górniczych. Nie nadawał się do remontu. Pozostanie tylko część do odnowy biologicznej i hotel Marriott, który powstaje w związku z przyszłorocznym mundialem. Dawna murawa (dziś trenują tu lekkoatleci) już bez trybun będzie terenem rekreacyjnym - wyjaśnia Christof.

Kibice, którzy zamieszkają w Marriotcie, będą mieli z okien widok na ostatnie cudo Gelsenkirchen - postawiony za 191 mln euro stadion Arena z zamykanym dachem. Stanął w 2001 r. mniej więcej 200 m od dawnego Parkstadionu na terenie liczącego 75 ha kompleksu sztucznie zraszanych boisk treningowych Schalke 04. Jest głęboko zakotwiczony w ziemi i zabezpieczony przed ruchami tektonicznymi. Tu odbędą się trzy mecze eliminacyjne mundialu m.in. z udziałem polskiej reprezentacji oraz ćwierćfinał.

Trawa Areny musi być idealna. Dlatego cała murawa jest wysuwana poza stadion, by była lepiej nasłoneczniona. Co prawda dach jest rozsuwany, ale naświetlenie musi być równomierne. Cała powierzchnia boiska wyjeżdża więc na rolkach, co trwa kilka godzin i kosztuje za każdym razem ok. 8 tys. euro.

Maszynka do pieniędzy

Stadion Arena może pomieścić 61,5 tys. widzów, ale podczas mistrzostw ze względów bezpieczeństwa przyjmie tylko 53 tys. osób. To jedyny w Niemczech stadion, gdzie na wzór boisk koszykarskich nad murawą zawieszono stelaż z czterema ekranami o pow. 36 m kw. każdy.

Pełno tu budek z jedzeniem i napojami. Nie płaci się tu gotówką, tylko specjalnymi kartami chipowymi doładowywanymi przy wejściu (nie ma więc kłopotu z drobnymi i wydawaniem reszty). By usprawnić sprzedaż piwa, cały stadion opleciono piwnym rurociągiem połączonym z kadzią o pojemności 250 tys. litrów. Tysiąc fanów, którzy kupili cegiełki po 250 euro na budowę stadionu (ich nazwiska są na tablicach przy obiekcie), może teraz tę kwotę przejeść i przepić w ramach darmowego karnetu. Dla tych najbardziej wybrednych są dziesięcioosobowe loże za 80 tys. euro rocznie. Jednorazowy bilet w loży kosztuje 4,6 tys. euro wraz z wyżywieniem. Na koronie dodatkowo jest pub na ponad 3,5 tys. miejsc z dziesiątkami telewizorów.

- Stadion musi na siebie zarabiać. Nie pamiętam, ile kosztuje roczne utrzymanie całego kompleksu Schalke, ale 13 mln euro to jedynie koszt odsetek od budowy Areny - wyjaśnia Christof.

Dlatego klub chwyta się każdej szansy. Wysuwa trawę również po to, by na Arenie mogły się odbyć m.in. pełne ognia pokazy kaskaderskie czy koncerty rockowe. Gigantyczny obiekt przyciąga też ciekawskich. Od chwili otwarcia stadion zwiedziło pół miliona turystów, płacąc po 8 euro za wstęp.

Dług, potem zysk

Od dziesięcioleci z drużyną Schalke 04 konkuruje oddalony o blisko 50 km klub Borussia Dortmund. Kibice obu klubów nie cierpią się, nawet nie wypowiadają nazwy miasta przeciwnika. Ci z Dortmundu mówią o rywalach: "ci z zachodniego Herne" (to wieś obok Gelsenkirchen). Kibice Schalke nie pozostają dłużni i mówią o fanach z Dortmundu, że pochodzą "z przedmieść wsi Lüdenscheid". Działacze i miejscy urzędnicy też chyba nie bardzo za sobą przepadają. Kiedy pytam o współpracę przy organizacji mistrzostw, argumentują krótko: - To zbyt duża odległość.

Dortmund to dziś również jeden wielki plac budowy. Powstaje tu nowa stacja kolejki miejskiej, trwa gigantyczna przebudowa ulic, w tym Hochestrasse, bezpośrednio przy Westfalia Stadion. To odremontowany obiekt powstały w latach 1971-74, przebudowany kosztem zadłużenia klubu na astronomiczną sumę 100 mln euro. Co prawda dziś jest największym stadionem Niemiec, ale przyczynił się do dymisji prezesa i prezydenta Borussi. - Długi będziemy spłacać przez 25 lat - wyjaśnia Fritz Lünschermann, przedstawiciel klubu. - Ale jesteśmy spokojni, bo frekwencja na niemieckich stadionach jest bardzo wysoka. Nasz stadion może pomieścić 83 tys. osób, a średnio przychodzi 78 tys. i płacą za bilet od 11 do 50 euro.

Klub jest perfekcyjnie przygotowany do sześciu przyszłorocznych meczów: czterech grupowych, ćwierćfinału i półfinału. Co prawda Borussia nie sprzedaje biletów na te rozgrywki (robi to tylko FIFA), ale stadion zarabia na jednym meczu ok. miliona euro. Obiekt jest świetnie przygotowany na przyjęcie widzów. Jest nawet klimatyzowany areszt z osobnymi celami dla kibiców obu drużyn! Dla miłośników historii jest muzeum, gdzie stoją figury woskowe drużyny, która w 1956 r. po raz pierwszy zdobyła mistrzostwo Niemiec, wygrywając z Karlsruhe 4:2. W jej szeregach również grali polscy imigranci: Fred Kielbassa, Max Michalek, Elwin Schelbrowski, Helmut Kapitulski i bramkarz Heinrich Kwiatkowski.

Działacze Borussi twierdzą, że nie zazdroszczą Schalke nowego obiektu. Uważają za to, że zamykany dach bardzo im się przyda. - Honorowym członkiem Schalke był Jan Paweł II. Teraz przynajmniej z góry nie musi "tej nędzy tam oglądać" - mówią.

Nawet kasyno się szykuje

Logistyczną próbą generalną Niemiec przed mistrzostwami świata był tegoroczny Puchar Konfederacji, który w czerwcu odbył się w Niemczech. Odremontowany stadion w Kolonii przeżył najazd kibiców brazylijskich i japońskich. W stan gotowości postawione zostały służby ochrony wspierane przez uzbrojonych po zęby wojskowych (stoją przy wejściu w szerokich kurtkach, pod którymi ukryta jest wszelakiej maści broń). To był sprawdzian procedur służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na wszystkich stadionach Zagłębia. Dwoiły i troiły się bary, bufety, stadionowi sprzedawcy napojów i lodów. Po meczu Brazylia - Japonia miejska komunikacja w obie strony przewiozła 45 tys. widzów, omijając plac budowy nowej linii metra.

Stephanie Schiffgen z Dortmund Tourismu twierdzi, że na mundial czeka całe Zagłębie Ruhry. Na kibicach oprócz sklepikarzy, restauratorów, producentów gadżetów (oficjalna koszulka mistrzostw - 15 euro) zarabiać będzie także drugie pod względem wielkości kasyno w Europie Hohensyburg na przedmieściach Dortmundu. Zarobią też zwykli mieszkańcy. - Brakuje miejsc noclegowych, dlatego nasze miasto poprosiło mieszkańców o ich udostępnienie, oczywiście za opłatą. Zgłosiło się ponad 5 tys. ludzi - opowiada.

Okazuje się, że to jest bardziej praktyczne rozwiązanie niż budowa nowych hoteli. Przykładowo 15-piętrowy hotel Maritim w Gelsenkirchen postawiony w 1973 r. przeżył co prawda oblężenie w czasie mistrzostw, ale od tamtego czasu narzeka na pustki.

- Dla regionu to ogromna szansa na zmianę naszego wizerunku - podkreśla Stephanie Schiffgen. - Od czasu zamknięcia ostatnich kopalń i stalowni w latach 80. jesteśmy dziś regionem wysoko wyspecjalizowanej techniki elektronicznej, medycznej centrum logistycznym. To region zielony, z czystym powietrzem, atrakcyjny dla turystów, których chcemy tu przyciągnąć. Niestety, ludzie wciąż mają przed oczami ten przemysłowy obraz sprzed kilkudziesięciu lat. Piłka ma pomóc ten obraz zmienić.

- Czy futbol to nie jest kłopotliwa dla regionu dziedzina? Przecież tłumy hałaśliwych kibiców przewalających się przez miasta mogą być uciążliwe - pytam.

- Tyle że tutaj wszyscy mają hopla na punkcie piłki - uśmiecha się Stephanie.