Parada w Warszawie

Skarga na zakazanie przez Lecha Kaczyńskiego czerwcowej Parady Równości w Warszawie trafiła wczoraj do Trybunału w Strasburgu

Skargę na złamanie przez prezydenta Warszawy prawa do wolności zgromadzeń i na dyskryminację skierowali do Trybunału w Strasburgu organizatorzy Parady. Napisali ją prawnicy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Będzie to pierwsza sprawa w Strasburgu dotycząca prawa do zgromadzeń i dyskryminacji mniejszości seksualnych.

- Może taka międzynarodowa lekcja tego, co dopuszczalne, a co nie w demokracji, przyda się naszym władzom - mówiła na zwołanej wczoraj konferencji prasowej Halina Bortnowska, członek Komitetu Helsińskiego w Polsce. - Jak dowodzi zakazanie Marszu Równości w Poznaniu, władze ciągle nie rozumieją, że nie przeszkadzając homoseksualistom czy komukolwiek, z kim się nie zgadzają, w korzystaniu z wolności zgromadzeń, wcale nie deklarują tym samym, że ich popierają. I że nie jest ich rolą recenzowanie słuszności czy niesłuszności powodów, dla których jakaś grupa chce demonstrować.

Przypomnijmy: Lech Kaczyński, prezydent Warszawy zakazał organizacjom mniejszości seksualnych i kobiecym zorganizowania Parady Równości w czerwcu tego roku. A także kilku wieców, które zamiast niej chcieli zorganizować. Demonstranci chcieli zwrócić uwagę na problem dyskryminacji. Mimo zakazu Parada się odbyła. Pokojowo, eskortowane poprzez policję, przeszło przez centrum Warszawy ok. 8 tys. ludzi. - Podłożem zakazu były względy ideologiczne - podkreślał na wczorajszej konferencji Robert Biedroń, prezes Kampanii przeciw Homofobii, jeden z organizatorów Parady. - Dowodem na ideologiczny i dyskryminacyjny charakter zakazu jest to, że tydzień później prezydent miasta nie sprzeciwił się Paradzie Normalności, podczas której młodzi mężczyźni deklarowali swoją heteroseksualność - dodała Yga Kostrzewa ze Stowarzyszenia Lambda.

Skarżący nie domagają się od Polski żadnego odszkodowania ani zadośćuczynienia, chcą jedynie uznania naruszenia Konwencji o Ochronie Praw Człowieka. - Działamy w interesie wszystkich, których poglądy mogą się kiedykolwiek jakiejkolwiek władzy w Polsce nie spodobać - podkreślił Biedroń.