Wybory prezydenta Białorusi już 19 marca

Całkowicie podporządkowany Aleksandrowi Łukaszence parlament postanowił, że wybory prezydenta Białorusi odbędą się znacznie wcześniej, niż przewidywano, bo 19 marca 2006 r. Ta data jest niezwykle korzystna dla Łukaszenki

Druga kadencja Łukaszenki, który rządzi od 1994 r., kończy się dopiero we wrześniu. Powszechnie spodziewano się więc, że wybory będą w lipcu, i to właśnie na ten termin szykowały się ugrupowania opozycyjne, które tym razem chcą przeciwstawić dyktatorowi wspólnego kandydata Aleksandra Milinkiewicza.

Wczoraj jednak niższa izba parlamentu niespodziewanie postanowiła, że wybory odbędą się 19 marca. Ta decyzja jest zgodna z prawem, bo ordynacja wyborcza stanowi, że wybory głowy państwa powinny się odbyć nie później niż na dwa miesiące przed końcem kadencji urzędującego prezydenta; przepisy nie mówią, kiedy wybory mogą się odbyć najwcześniej.

Marcowy termin jest niezwykle korzystny dla Łukaszenki. Praktycznie rzecz biorąc, uniemożliwia on opozycji przeprowadzenie kampanii wyborczej i sprawia, że nie bardzo może ona liczyć na wsparcie międzynarodowej opinii publicznej.

Milinkiewicz ma teraz tylko tydzień na zarejestrowanie ludzi, którzy muszą zebrać 100 tys. podpisów wspierających jego kandydaturę. Bardzo ważne jest też to, że wybory odbędą się zaledwie na tydzień przed wyborami parlamentarnymi na Ukrainie, które zapowiadają się dramatycznie i na długo przyciągną uwagę światowych mediów i polityków. W tej sytuacji to, co się będzie działo na Białorusi, zejdzie na drugi plan.

- Przyspieszenie wyborów prezydenckich ma swe złe i dobre strony - mówi "Gazecie" Aleksander Milinkiewicz. - Złe jest to, że mamy mało czasu na kampanię - nie mając dostępu do mediów, możemy agitować, tylko chodząc od drzwi do drzwi, a to trwa. Z drugiej strony Łukaszenko zdecydował się przyspieszyć, bo przestraszył się wzrostu mojej popularności i tego, że zgodnie z sondażami już dwie trzecie społeczeństwa chce zmian w kraju