Batalia trwała dwa lata. REACH (akronim od angielskich słów "rejestracja i autoryzacja chemikaliów") wprowadzi zasadnicze zmiany w rejestracji i kontroli użycia substancji chemicznych.
Po 2007 r., gdy rozporządzenie wejdzie w życie, rozpocznie się gigantyczny proces rejestracji praktycznie wszystkich substancji chemicznych obecnych na rynku. Obecnie ich liczbę szacuje się na około 30 tys. Część szczególnie ryzykownych substancji będzie musiała być poddana szczegółowym badaniom, by określić ich wpływ na organizm człowieka i środowisko naturalne. Przedsiębiorstwa będą miały trzy - cztery lata, by produkowane przez siebie (albo sprowadzane z za granicy) substancje zarejestrować w bazie danych prowadzonej przez Europejską Agencję ds. Chemikaliów.
Na pierwszy ogień pójdą substancje produkowane w bardzo dużych ilościach oraz te, co do których już dziś wiadomo, że są toksyczne, rakotwórcze itp. W przypadku najgroźniejszych substancji, firmy będą proszone o ich zastąpienie. Rządy zadecydowały jednak, że nie będzie to obowiązkowe - o ile firmy będą umiały zagwarantować, że konkretna, niebezpieczna substancja nie przedostanie się do organizmu człowieka lub do środowiska naturalnego.
Rozporządzenie REACH trafi teraz do Parlamentu Europejskiego, jednak musiałaby się w nim znaleźć kwalifikowana większość głosów, by je zablokować. A to wydaje się mało prawdopodobne.
Komisja Europejska przekonuje jednak, że przyjęty we wtorek przez ministrów projekt jest dobry. - To dobry kompromis między obawami ekologów i przemysłu - powiedział unijny komisarz ds. przemysłu Gunter Verheugen.
Polski rząd, mimo że początkowo próbował blokować przyjęcie REACH (ze względu na spodziewany koszt dla polskich firm), w końcu zaprzestał oporu. - Ostatecznie opowiedzieliśmy się za projektem, bo nie było żadnych szans na uzyskanie mniejszości blokującej. Nie zgromadziliśmy nawet połowy potrzebnych 90 głosów - tłumaczył minister gospodarki Piotr Woźniak. Prócz Polski, wątpliwości miały jeszcze tylko Niemcy i Irlandia.
Ile nowe przepisy będą kosztowały polskie firmy?
Minister Woźniak szacuje, że 280 - 450 mln euro. Instytut Chemii Przemysłowej, że 344-416 mln euro. Z tego aż 80 proc. będą musiały wydać na wdrożenie nowych przepisów przedsiębiorstwa małe i średnie. Optymistycznie patrzą w przyszłość największe krajowe firmy chemiczne. - Oceniamy, że nowe przepisy nie będą dla nas zbyt dotkliwe. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że nasze wydatki zamkną się w kwocie 2-2,5 mln zł - mówi rzecznik zakładów chemicznych Police Piotr Wachowicz.
Minorowe nastroje panują natomiast w małych firmach chemicznych. - Dla nas wejście w życie nowych przepisów może okazać się przysłowiowym gwoździem do trumny. Nie stać nas na finansowanie kosztownych badań. W najgorszym razie czeka nas nawet zamknięcie zakładu - powiedział "Gazecie" prezes niewielkiej śląskiej firmy chemicznej.
Komisja Europejska szacuje, że nowe przepisy doprowadzą do spadku zatrudnienia w dużych firmach najwyżej o 3 proc., a w małych i średnich nawet o jedną trzecią.