Premier zbuduje w Rzeszowie drugą Bawarię

Rzeszów, stolica jednego z pięciu najbiedniejszych regionów UE. Z pierwszą gospodarską wizytą po brukselskich negocjacjach premier Kazimierz Marcinkiewicz przyjechał wczoraj właśnie tutaj.

W Politechnice Rzeszowskiej rysuje dobre perspektywy kraju, 5-proc. wzrost PKB. Słabe regiony mogą stać się bardzo bogate, jak Bawaria - obiecuje.

Wiadomo, że w budżecie UE na lata 2007-13 na polskie województwa wschodnie zapisano 882 mln euro. A ile rząd przeznaczy np. na budowę autostrady i drogi ekspresowe w naszym rejonie?

- W styczniu pokażemy harmonogram budowy. Państwo wszystko zapiszecie i będziecie nas sprawdzali - odpowiada premier.

Rzeszów chce mieć też terminal pasażerski. A w projekcie budżetu nie ma na to ani grosza: - Wiem, lotnisko jest wam potrzebne jak tlen - przytakuje Marcinkiewicz. Ale odsyła do PPL-u: - To bogata firma. Firma, w której średnie zarobki wykraczają poza... nie, nie powiem państwu. To jest coś strasznego... w każdym razie sporo. Ta firma musi zacząć inwestować, a nie udawać żebraka.

W Domu Samotnej Matki prowadzonym przez Caritas czekają na niego odświętnie ubrane dzieci i mamy. Stremowane śpiewają kolędy. Premier siada wśród maluchów, bierze nawet na ręce niemowlę w beciku (na zdjęciu). Potem wkłada okulary i przyciszonym głosem czyta bajkę o lwie.

- A co jest między Wigilią a Bożym Narodzeniem? - pyta.

- Mikołaj! - odgadują maluchy.

Premier rozdaje paczki ze słodyczami i przyborami szkolnymi.

I jeszcze tylko wizyta u biskupa Kazimierza Górnego. Zamknięta dla prasy.