Dyrektor niejednego szpitala liczył na napływ pacjentów z Zachodu, a raczej na pieniądze z zachodnich kas chorych. Do kierowania pacjentów na leczenie w naszych szpitalach miały je skusić atrakcyjne ceny. Niektórzy, jak dyrekcja Szpitala "Nowe Miasto" w Poznaniu, myśleli już o przygotowywaniu specjalnych ofert. Na Śląsku liczono na Ślązaków z Niemiec, którzy przyjeżdżając tu na leczenie, byliby jednocześnie blisko rodziny.
Okazuje się, że zyskały tylko uzdrowiska. Za sanatorium emeryci np. z Niemiec płacą sami, więc można ich przyciągnąć niższymi niż w niemieckich uzdrowiskach cenami. Tak jest np. w Ustroniu, dokąd ściągają już zorganizowane grupy niemieckich emerytów.
Szpitale czekał zimny prysznic. Na Zachodzie stawki za leczenie są kilkakrotnie wyższe niż u nas. Szpitale chciały więc zaproponować konkurencyjne ceny - wypadkową stawek zachodnich i stawek polskiego NFZ. - Okazało się to niemożliwe. Za leczenie obcokrajowca z UE zachodnie kasy chorych płacą nam według stawek NFZ. Nie opłaca się wychodzić do nich z jakąś specjalną ofertą - mówi Wojciech Olszówka, dyrektor Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach Ochojcu.
W GCM przyjmuje się więc pacjentów z Zachodu tak jak Polaków na Zachodzie - tylko w sytuacjach nagłej choroby. Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu próbowało od zachodnich kas chorych wytargować więcej niż z NFZ. Bez skutku. - Skoro mamy dostać za to te same pieniądze, co za polskich chorych, to niech też czekają w kolejkach - uważa doc. Mariusz Gąsior, zastępca dyrektora ŚCChS.
Nawet małe prywatne szpitale obawiają się chorych z Zachodu. - Szybko kończy nam się kontrakt i szpital stoi pusty. Moglibyśmy operować np. obywateli Niemiec, ale boimy się. Leczenie nie będzie się różniło, ale wymagania samych chorych na pewno tak. Komfortu, jakiego się spodziewają, za polskie stawki nie można im zapewnić - zauważa Leszek Berezowski, szef Beskidzkiego Centrum Medycznego w Bielsku-Białej.
Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha przyznaje, że nic nie wskazuje na korzystne dla szpitali zmiany: - Tu chodzi o międzynarodowe uzgodnienia. Nie tylko na poziomie Unii, ale także OECD. Jakakolwiek zmiana to lata negocjacji.
W takiej sytuacji szpitalom bardziej opłaca się kierować swoją ofertę na Wschód. Do największych śląskich ośrodków coraz częściej trafiają m.in. chorzy z Ukrainy. - Płacą komercyjne stawki, czyli więcej niż NFZ, ale nim się położą, muszą wpłacić 80 proc. należnej sumy, bo zdarzało się, że uciekali, nie zapłaciwszy - opowiada dyr. Olszówka.
W Szpitalu Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich za wszczepienie endoprotezy pacjent ze Wschodu płaci nawet kilka tysięcy złotych więcej niż NFZ. - Nie zarabiamy na tym kroci, bo na razie to kilka przypadków w roku, ale zawsze coś - mówi dyrektor Bogdan Koczy.