Wydawane są w formie pocztówek, które trzeba wypisać i wrzucić do drewnianej skrzyneczki stojącej przy recepcji szpitala. O tym, że można taką cegiełkę kupić, informują specjalne ogłoszenia wywieszone w szpitalu. Z nich pacjenci dowiadują się, że jest to okazja dla tych szczególnie zadowolonych z opieki, którzy "chcieliby okazać swoją wdzięczność za troskę i profesjonalizm".
- To jest zmuszanie ludzi do łapówek - mówi anonimowo policjant, mieszkaniec Kamienia Pomorskiego (Zachodniopomorskie), w którym cegiełkowy zwyczaj dopiero się pojawił. - W takim razie inni urzędnicy też powinni takie cegiełki wprowadzić, na przykład my na komendzie.
Zalegalizowane prezenty dla lekarzy wprowadziła wrocławska spółka EuroMediCare w czterech swoich szpitalach: poza Wrocławiem jeszcze w Kamieniu Pomorskim, Ząbkowicach Śląskich i w Ozimku. Spółka EMC jest prywatnym zarządcą, ale szpitale pracują na kontrakcie z Narodowym Funduszem Zdrowia.
- W grę wchodzi tylko dobra wola pacjentów, nie ma żadnego przymusu wykupienia cegiełek - mówi Aneta Bawiec, rzeczniczka EMC. - Wprowadziliśmy ten system dla przejrzystości stosunków między pacjentami a personelem. Po co pacjenci mają kupować kwiaty albo czekoladki? Cegiełki mają działać antykorupcyjnie.
Pieniądze, które wpłacają pacjenci za cegiełki, szpital przyjmuje jako darowizny. Płaci z tego podatek, a potem w formie premii oddaje adresatom wymienionym na pocztówkach, czyli lekarzom albo pielęgniarkom. Ale dodatkowo liczba otrzymanych pocztówek wpływa na ocenę pracownika szpitala. - To rodzaj plebiscytu, najlepsi dostają dodatkową premię od zarządu - mówi Bawiec.
- Nie widzę w tym nic złego. Jeśli pacjent chce podziękować, to może lepiej w takiej formie niż po kryjomu - mówi Marek Sypień, ordynator interny w Kamieniu Pomorskim.
Maria Matusiak, rzecznik praw pacjenta zachodniopomorskiego NFZ: - To jest naganne etycznie. I jest to najmniej stosowna forma zwłaszcza dla placówki ochrony zdrowia dla ubezpieczonych w NFZ. Każdy, kto idzie do szpitala, czuje się zagubiony i niespokojny. A już na wejściu widzi, że chodzi o jakąś dodatkową gratyfikację. Jeśli pacjenta na to nie stać, będzie się obawiał, czy zostanie potraktowany na równi z innymi. Bo co to znaczy, że nie ma przymusu - skoro np. część pacjentów z jednej sali wykupiła cegiełkę, a jeden nie, to będzie się obawiał, że dostanie gorszą opiekę. Urzędnikom nie dopłacamy za miłą obsługę, nie powinniśmy dopłacać pracownikom ochrony zdrowia, którzy są wynagradzani w inny sposób.