Kładka przerzucona była nad strumieniem płynącym wówczas przez teren dzisiejszego placu Zamkowego.
Po mostku pozostało niewiele: ślady w ziemi po czterech drewnianych palach. Ale ich znalezienie archeolodzy i tak uznają za sukces.
- To nowa informacja o przeszłości tego rejonu miasta. Mostek znajdował się u wylotu ul. Świętojańskiej. Prowadził do kaplicy św. Małgorzaty albo kancelarii sądów grodzkich. Oba te budynki od dawna nie istnieją - mówi prowadzący badania Ryszard Cędrowski ze Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich.
Wykopaliska przy Zamku Królewskim trwają od miesiąca. Finansuje je Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków. Archeolodzy przeszukują okrągłą donicę po wyciętej topoli - jedyne miejsce na pl. Zamkowym nieprzebadane po wojnie. Topola wyrosła tu 60 lat temu na gruzach Starego Miasta. Traktowano ją jak symbol odradzającej się Warszawy. Dlatego dopiero po usunięciu chorego drzewa pozwolono przebadać to miejsce archeologom. Odkopali mnóstwo potłuczonych kafli i kawałek muru XVII-wiecznych kramów Burattiniego.
- Podczas ich budowy mostek został rozebrany - twierdzi Ryszard Cędrowski.
Niedawno archeolodzy wyciągnęli z ziemi dwa kawałki ceramiki z okresu neolitu (ok. 3000 - 2400 lat p.n.e.). Z początku liczyli, że znajdą fundamenty średniowiecznej kaplicy św. Malgorzaty, ale już dziś wiadomo, że ta znana z planów i rysunków ośmioboczna budowla stała bliżej narożnika Zamku. Prace archeologiczne mają trwać do 22 grudnia.