Kiedy w zeszłym tygodniu policja zastukała w środę do drzwi domku Liliane Degauque, starsza pani domyślała się już, o co chodzi. Dzień wcześniej dowiedziała się z telewizji, że w Iraku wysadziła się podobno jakaś Belgijka. - Czułam, że to moja Muriel - mówiła.
Myriam, bo takie imię przybrała niedawno jej córka, wkroczyła na ścieżkę męczeństwa 9 listopada w Bakubie, 50 km na północ od Bagdadu. Iraccy policjanci, do których podeszła, niczego pewnie nie przeczuwali. Kobieta, w dodatku biała - takich samobójców w Iraku jeszcze nie widziano. Dlatego opasana ładunkiem wybuchowym Myriam zdołała zabić aż pięciu policjantów.
Jej mąż Marokańczyk Hissam Goris poszedł śladem żony kilka godzin później. Obrał sobie jednak ambitniejsze zadanie - próbował zaatakować amerykańskich żołnierzy, ale został zastrzelony, zanim zdążył się do nich zbliżyć, i trafił do "raju" z pustymi rękami, bez żadnych zabitych "niewiernych" na koncie.
Przez ponad trzy tygodnie zdarzenia z Bakuby były trzymane w tajemnicy. W tym czasie belgijska policja zbierała informacje o siatce prawdopodobnie związanej z al Kaidą, w której działali Myriam i Hissam. W ubiegłotygodniowych nalotach policyjnych w Brukseli, Charleroi, Antwerpii i Paryżu aresztowano 15 osób, które rekrutowały samobójców do Iraku. Jeden z zatrzymanych, 18-letni Mohammed Reza, powiedział policji, że jest jeszcze wiele "belgijskich sióstr", które czekają, żeby włączyć się do dżihadu, świętej wojny islamskich fanatyków.
Mieszkańcy Monceau-sur-Sambre wspominają Muriel jako zupełnie normalną dziewczynkę, która kochała zimę, a szczególnie jazdę na sankach. Pracowała w piekarni w pobliskim Charleroi, a potem w kawiarni. Poślubiła najpierw Turka, a potem, po rozwodzie, Hissama. Po kilkunastu miesiącach przenieśli się do Brukseli, do dzielnicy zamieszkanej przez wielu muzułmańskich imigrantów.
W pierwszym małżeństwie Muriel-Myriam nosiła chustę, w drugim była zasłonięta od stóp do głów. Znajomi dziwili się trochę, widząc ją w hidżabie, ale tak jak wcześniej mówiła im na ulicy "bonjour". Tylko z rodziną było coraz gorzej. - Stała się bardziej muzułmańska niż muzułmanie z urodzenia - wspomina jej matka. Bezrobotny Hissam miał pięknego mercedesa, którym czasami przywoził żonę do domu rodziców. I choć byli gośćmi, narzucali swoje warunki - ojciec musiał jeść razem z Hissamem w kuchni, a kobiety w salonie. Młodzi zakazywali gospodarzom picia piwa i oglądania telewizji. - Mieliśmy już dość tych ciągłych prób nawracania nas - opowiada matka.
Ostatnio relacje rodzinne coraz bardziej się rozluźniały. Półtora roku temu, kiedy matka leżała w szpitalu, Muriel jej nie odwiedziła. - Nie mam na to czasu - mówiła przez telefon. Trzy tygodnie przez śmiercią przestała odbierać telefony. Razem z mężem podróżowali właśnie przez Turcję do Iraku.
- Po raz pierwszy zdarzyło się, że biała kobieta z Zachodu przechodzi na islam i staje się fanatyczną samobójczynią - mówi komisarz belgijskiej policji Glenn Audenaert. - Tacy jak ona, świeżo nawróceni, są łatwym łupem dla fanatyków, ponieważ rozpaczliwie szukają sensu w nowym życiu - dodaje Edwin Bakker, holenderski specjalista od terroryzmu.
Fadel Abdallah, imam meczetu oddalonego o kilka kilometrów od Monceau-sur-Sambre, ma jednak wątpliwości, czy Muriel rzeczywiście się nawróciła. Przygląda się jej zdjęciu w gazecie, głośno myśląc: - Czy ona była muzułmanką? W Koranie jest napisane: jeśli zabiłeś jednego niewinnego człowieka, zabiłeś wszystkich ludzi na świecie.