Nowa płyta Kultu

Ta ostatnia ważna polska premiera płytowa tego roku pokazuje, że Kult znalazł się w trudnym momencie swojej historii.

O statusie Kultu na naszym rynku dyskutować nie warto. Wystarczy spróbować kupić bilety na jesienną trasę zespołu - rozchodzą się błyskawicznie. Ale co innego pozycja koncertowej megagwiazdy, a co innego forma zespołu. Sądząc po "Poligono Industrial", z tą drugą jest różnie. Znamienne, że płyta powstała przy minimalnym udziale Kazika Staszewskiego, który ograniczył się do napisania tekstów do gotowych już piosenek i odśpiewania ich w studiu. Doszło nawet do tego, że lider Kultu nie udziela wywiadów o nowej płycie zespołu. Z mediami rozmawiają inni muzycy. Kaprys Kazika, kpina z dziennikarzy czy może znak kryzysu?

Muzycznie Kult przestał zaskakiwać już dobre kilka lat temu. Powiela pewne schematy, które zapewniają mu charakterystyczny styl. Nie mam o to pretensji. Słuchając "Poligono Industrial", można nawet odnieść wrażenie, że zespół bawi się elementami swojej stylistyki, od czasu do czasu puszczając oko do słuchaczy (w pewnym momencie cytuje nawet motyw ze "Stawki większej niż życie"). Jest tu parę podniosłych postpunkowych piosenek ("Pot i Kreff", "A kiedy nic was nie ochroni"), jest zaskakująco dużo reggae i ska w najróżniejszych postaciach ("Kazelot", "Tłuszcza", "Bracia"), wszystko to od czasu do czasu ubarwione bałkańskim refrenem ("Tłuszcza") czy nieco knajpianym klimatem ("Lepszych dni już nie będzie"). A przede wszystkim brzmieniami klawiszy rodem z lat 60., które słychać w nieomal każdej kompozycji. Na koncertach promujących płytę te piosenki sprawdzą się świetnie. Ale kandydatów na klasyki wśród nich raczej brak. Na dłuższą metę nowe utwory nie wytrzymają konfrontacji z największymi przebojami zespołu.

Ale co innego jest największym problemem płyty. To brak mocnych tekstów. Od Kazika dostaliśmy ostatnio bardzo dużo. Najpierw pochodzący jeszcze z ubiegłego roku dwupłytowy album solowy "Czterdziesty pierwszy". Potem piosenki nagrane w związku z filmem "Café Rozdroże" i wydane na płycie "Los się musi odmienić". To tam, a nie na "Poligono Industrial" Kazik pokazał w tekstach to, co ma dziś naprawdę do powiedzenia. Z Kultem raczej bawi się słowami, niż przekazuje ważkie treści. Czy to przypadek, że w "Kazelocie", piosence znanej już z wydanego wcześniej singla, zamienił polskie słowa na coś, co brzmi jak tekst hiszpański? Owszem, czasami podejmuje typowe dla siebie tematy. Dyskutuje z polską religijnością w "Park 23". Kpi z postawy ustępującego prezydenta wobec sejmowej komisji śledczej w "Prezydencie". Grozi politykom w "A kiedy nic was nie ochroni". Ale o podobnych rzeczach już wcześniej mówił mocniej i lepiej.

"To mogła być fajna piosenka" - śpiewa autoironicznie Kazik w finałowej, akustycznej części "A kiedy nic was nie ochroni". "Czy wy się nie wstydzicie/ takie piosenki mi tutaj przynosicie" - równie ironicznie pyta wcześniej w "Pot i Kreff". Słucham "Poligono Industrial" i myślę sobie, że pod tą ironią ukrywa się jak najbardziej poważna świadomość, że pewien pomysł na Kult właśnie się wyczerpał.

Kult "Poligono Industrial" SP Records