Lekarz specjalista zarabia mniej niż nowicjusz

W polskich szpitalach specjaliści z wieloletnim stażem zarabiają mniej niż nowicjusze. - To zawodowa dyskryminacja - twierdzą lekarze i pozywają szpitale do sądu. Dla tysięcy lekarzy wygrana to jedyna szansa na podwyżki.

Chodzi o rezydentów, czyli lekarzy, którzy dopiero robią specjalizację, a zarabiają więcej niż specjaliści. Jak to możliwe? Zarobki rezydentów określa minister zdrowia, również on daje szpitalom pieniądze na wypłaty. W tym roku pensja zasadnicza rezydenta to 1637 zł.

O zarobkach specjalisty decydują już dyrektorzy szpitali, a ci nie zawsze są tak hojni jak minister. W wielu lecznicach w kraju pensje lekarzy są niższe niż wynagrodzenie rezydenta. Co prawda oprócz pensji zasadniczej specjaliści dostają różne dodatki, ale mimo to dla lekarzy taka sytuacja to potwarz. - Przecież to absurd, żeby lekarz, który uczy się od specjalisty, ma mniejsze umiejętności i nie ma takiej odpowiedzialności, miał wyższą pensję - mówi Ryszard Kijak, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. W niektórych przypadkach specjaliści zarabiają nawet mniej niż stażyści, czyli lekarze zaraz po studiach odbywający staż w szpitalu. Ich pensja to 1403 zł. Związek zawodowy lekarzy zbiera przykłady z całego kraju, gdzie różnica między pensją rezydenta i specjalisty jest największa. - W szpitalu w Zawierciu (śląskie) lekarka z II stopniem specjalizacji, pracując na pełnym etacie, zarabia 1100 zł. W Lublinie lekarz z II stopniem specjalizacji po 20 latach pracy i doktoratem ma 1205 zł - wylicza Ryszard Kijak.

Według sporządzonego przez Okręgową Izbę Lekarską w Białymstoku zestawienia, miesięczne pobory asystenta w białostockim szpitalu miejskim (brutto, bez wliczania dyżurów) wynoszą 1370 zł (o 267 zł mniej, niż zarabia rezydent), starszego asystenta, czyli specjalisty z drugim stopniem - 1422 zł (o 215 zł mniej od rezydenta).

Podobnie jest w Szpitalu Wojewódzkim w Zielonej Górze, gdzie specjaliści mają pensję podstawową 1580 zł. Tam lekarze postanowili pójść do sądu. W sądzie pracy leżą już trzy pozwy. Medycy powołują się na art. 78 par. 1 kodeksu pracy, który mówi, że "wynagrodzenie za pracę powinno być tak ustalone, aby odpowiadało w szczególności rodzajowi wykonywanej pracy i kwalifikacjom wymaganym przy jej wykonywaniu, a także uwzględniało ilość i jakość świadczonej pracy". Wykorzystują również inny kodeksowy przepis, który zakazuje pracodawcy dyskryminacji. Każdy lekarz żąda średnio 20 tys. zł odszkodowania.

Lekarze traktują pozwy pilotażowo. - Jeśli będzie korzystny wyrok, do sądu pójdą inni - mówi Ryszard Kijak. W samej Zielonej Górze na rozstrzygnięcie sądu czeka ponad 100 lekarzy.

Dla lekarzy pozwy to jedyna szansa na podwyżki. - W sądzie nie można uzyskać podwyżki wynagrodzenia, stąd żądania odszkodowania. Chodzi jednak o to, że jeśli sąd uzna, że jesteśmy dyskryminowani, to dyrektor będzie musiał coś z tym zrobić, liczymy, że podwyższy pensje - mówi Piotr Dorocki, zielonogórski laryngolog, który jako pierwszy złożył pozew.