Polska z Francuzami przeciw Brytyjczykom?

Polska sprzeciwia się brytyjskim planom ograniczenia unijnych funduszy dla nowych państw Unii. Czy nasz rząd poprą Francuzi?

Coraz więcej źródeł potwierdza sobotnie informacje "Gazety" i PAP o planach brytyjskiego rządu, by obciąć w budżecie UE na lata 2007-13 sumy przeznaczone dla nowych państw członkowskich. W poniedziałek powtórzyła je brytyjska prasa, m.in. "Financial Times".

Prowadzący unijne negocjacje rząd w Londynie rozważa co najmniej 10-proc. cięcie w funduszach strukturalnych dla 10. nowych państw UE oraz cięcia w funduszach na modernizację obszarów wiejskich (dla starych państw członkowskich). W takim scenariuszu Polska dostałaby nie 60 mld euro proponowane przez prowadzący pół roku temu rozmowy Luksemburg, tylko 54 mld.

Sami Brytyjczycy tych informacji nie potwierdzają, wciąż jednak nie chcą zdradzić, co zaproponują w najbliższych dniach. Na szczycie w połowie grudnia państwa UE po raz drugi spróbują dojść do porozumienia w sprawie budżetu Unii na kolejną siedmiolatkę.

Na szczycie UE w czerwcu nie doszło do porozumienia, bo Londyn nie chciał słyszeć o zmniejszeniu swojego rabatu, czyli zniżki we wpłatach do unijnej kasy. Żądał za to reformy unijnych wydatków rolnych. A na to z kolei nie chcieli przystać Francuzi, których rolnictwo mocno korzysta z unijnych dopłat.

Polski rząd: nie rezygnujemy z 60 mld

Polski rząd ostrożnie komentuje informacje o brytyjskich planach. - Myślę, że nie jest to oficjalna propozycja - mówił w poniedziałek premier Kazimierz Marcinkiewicz na szczycie UE w Barcelonie. Podkreślił, że Polska nie rezygnuje z planowanych 60 mld euro: - Upieramy się, że ta wysokość [transferów z UE - red.] powinna zostać utrzymana, bo dla Polski, dla wszystkich nowych krajów w Unii są to środki niezbędne dla daleko idących reform gospodarczych.

- Jestem rozczarowana informacjami o możliwościach ograniczenia wielkości budżetu dla nowych krajów członkowskich - mówiła minister rozwoju Grażyna Gęsicka. - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli zrezygnować z tych środków. Te 10 proc. to bardzo dużo pieniędzy i Polska potrzebuje ich bardziej niż kiedykolwiek.

Czy argument o słabym dotychczas wykorzystywaniu pieniędzy z Unii (do dziś wzięliśmy tylko 3,18 proc. z 12,8 mld euro) może posłużyć Brytyjczykom do zabrania nam funduszy?

- Moim zdaniem to nie jest żaden argument. Problemy z wykorzystywaniem pieniędzy z Unii miała również na początku Irlandia, która później dzięki pieniądzom z Unii stała się europejskim tygrysem gospodarczym - powiedziała Gęsicka.

Co mówią Francuzi?

W walce o 60 mld euro Polska może liczyć na niewielu sojuszników, poza 10. nowymi państwami członkowskimi. Jak twierdzi "Financial Times", Francja i Niemcy są gotowe poprzeć brytyjską propozycję.

Czy rzeczywiście tak jest? Niekoniecznie. W poniedziałek odbyły się konsultacje polskiego i francuskiego rządu. Nasi dyplomaci są teraz sa przekonani, że Francuzi są sojusznikami Polski.

Dlaczego? Francuzi są szczególnie cięci na brytyjską zniżkę we wpłatach do budżetu Unii. - We francuskim parlamencie nie ma zgody na to, żeby pozwolić Brytyjczykom zachować rabat - powiedział "Gazecie" wysoki rangą polski dyplomata.

Zdaniem Francuzów Wielka Brytania wpłaca do unijnego budżetu mniej, niż wynikałoby z jej bogactwa. Francja zgadza się, żeby Brytyjczycy zachowali część rabatu, bo stosunkowo niewiele korzystają z dopłat dla rolników. Natomiast Londyn musiałby wreszcie zacząć ponosić koszty rozszerzenia Unii. Dlatego Paryż zgadza się, żeby rabat został zamrożony na poziomie nieco ponad 5 mld euro.

Z drugiej strony Francja - inaczej niż Polska - nie ma powodu by spieszyć się z uchwaleniem budżetu na lata 2007-13. Nie musi się bowiem przygotowywać do wykorzystania unijnych funduszy.

Co więcej, gdyby budżetu w ogóle nie uchwalono i Unia rządziła swymi finansami z roku na rok, Francja także nic by na tym nie straciła, bo powielane byłyby korzystne dla niej rozwiązania z 2006 roku.

Brak budżetu UE to dramat Europy

Polska może liczyć na Komisję Europejską. - Brak porozumienia budżetowego na grudniowym szczycie UE byłby dramatem dla Europy i klęską politycznie nie do odrobienia - powiedziała w poniedziałek "Gazecie" komisarz UE ds. polityki regionalnej Danuta Hübner.

Zdaniem Hübner podstawą kompromisu musi być propozycja Luksemburga z 60 mld dla Polski. - Wciąż wierzę w poczucie odpowiedzialności za Europę - odpowiedziała pytana o szanse grudniowego porozumienia.

Komisarz Hübner nie chciała komentować brytyjskich planów, bo - jak tłumaczyła "Gazecie" - dopóki nie ma ich na papierze, należy traktować je jak plotki. Przyznała jednak, że docierają do nie niepokojące sygnały.

Brytyjskie cięcia budżetu Unii dotknęłyby dziedziny, za którą odpowiada Hübner - funduszy strukturalnych. - Nie mogę sobie wyobrazić, by brytyjskie przewodnictwo w Unii z którym wiele razy rozmawiałam w sprawie funduszy było za tym, by je poważnie uszczuplić - powiedziała komisarz.

Zdaniem polskiej komisarz zmniejszanie funduszy dla nowych członków UE uderza w fundamenty samej Unii, gdyż kraje te, choć są najuboższe, wnoszą do Europy dynamiczny rozwój gospodarek.

Co więcej, polityka cięć kłóci się z filozofią rozszerzania zadań Unii: - Nie można wyznaczać Unii więcej celów i jednocześnie zmniejszać budżet - mówi. - Wszyscy chcemy mieć więcej Europy, a pomysły, że możemy mieć więcej Europy w warunkach mniejszego budżetu są nieporozumieniem.