Bielska ul. Armii Krajowej prowadzi m.in. do szpitala. Jej remont miał kosztować ponad 12 mln zł, z tego 9,5 mln miało - wedle planów urzędników - pochodzić z unijnej dotacji.
W październiku do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, który decyduje o wypłaceniu unijnych pieniędzy, trafiło rozliczenie inwestycji. Urzędnicy przecierali oczy ze zdumienia. Z opisu wynikało, że w ramach remontu wydano ponad 260 tys. zł na wymianę okien i drzwi w budynkach sąsiadujących z drogą. - Trwa kontrola inwestycji i rzeczywiście są tam nieprawidłowości - mówi Krzysztof Mejer, rzecznik wojewody.
Elżbieta Bieńkowska, dyr. wydziału programowania rozwoju i funduszy europejskich w Urzędzie Marszałkowskim: - We wniosku o dotację nie wpisano okien. W studium wykonalności jest mowa o środkach trwałych na ochronę klimatu akustycznego, ale nie wynika z tego, że są to okna. Unia na pewno nie zapłaci za nie - mówi. To oznacza, że koszt wymiany okien poniesie miasto.
Tymczasem wcale nie była ona konieczna - wedle raportu bielskiego Miejskiego Zarządu Dróg w ciągu dziesięciu lat hałas wzrośnie minimalnie.
Okazuje się, że przy Armii Krajowej ma dom Jacek Krywult, prezydent Bielska. - Wymieniano okna wszystkim i w pewnym momencie przyszli też do mnie - mówi Krywult. Zamontowano mu lepsze okna, ale różnicę w cenie pokrył z własnej kieszeni. - Nie wiem, co im się nie podoba. Nie czytałem wniosku o dotację, ale wiem, że okna w nim były - dodaje prezydent.
Grażyna Kopińska, szefowa Programu przeciw Korupcji Fundacji im. Batorego: - Jeżeli we wniosku nie umieszczono informacji o wymianie okien i drzwi, to wygląda to na próbę wyłudzenia unijnej dotacji. Nie słyszałam, żeby jakieś miasto wymieniało na swój koszt okna w prywatnych domach. Urzędujący prezydent powinien być ostatnim mieszkańcem, który korzysta z tego typu oferty. Uważam, że powinien zwrócić pieniądze za okna.
Sprawa trafiła do wydziału do walki z przestępczością gospodarczą śląskiej policji.