25 listopada: Światowy Dzień bez Futra

Nie ma moralnego usprawiedliwienia dla kupowania futer - mówią obrońcy zwierząt. Protestują przeciw hodowli zwierząt na futra i namawiają ludzi, żeby futer nie kupowali

Dziś w ponad stu miastach i miejscowościach w Polsce odbędą się pikiety, akcje ulotkowe, happeningi, pokazy filmów i inne imprezy. Mają uświadamiać ludziom, z czym wiąże się przemysł futrzarski. Akcję koordynuje Stowarzyszenie Obrońców Zwierząt "Empatia". W Warszawie pojawi się kontrowersyjny billboard z modelką Persią White "Oto reszta pani futra". Ustawi się też kolejka "od" sklepu futrzarskiego, do której każdy się będzie mógł przyłączyć.

Polska jest znaczącym w świecie producentem futer. Największe fermy są w północno-zachodniej Polsce - hoduje się tu nawet do 10 tys. norek. Co roku zabija się u nas ok. 600 tys. norek, 250 tys. lisów i 20 tys. szynszyli.

Dla "Gazety"

Darek Gzyra, Empatia

Futra kupuje się i nosi tylko dla zaspokojenia kaprysu. Z tego powodu miliony zwierząt hoduje się w koszmarnych warunkach i zabija w okrutny sposób, żeby nie uszkodzić futra - m.in. za pomocą elektrody wkładanej do odbytu i pyska. To są gatunki zwierząt dzikich, więc uwięzienie jest dla nich podwójną torturą. Chcemy, żeby ktoś, kto zamierza kupić futro z lisa, zdał sobie sprawę, że trzydzieści zwierząt zabito, żeby mógł je założyć. I że przedtem wegetowały w ścisku i smrodzie, czasem na fermie hoduje się 100 tys. sztuk. Chcemy, żeby wiedział, jak niszczący wpływ mają odpady z takiej fermy na środowisko. Każdy, kto kupuje futro, napędza ten proceder, więc jest za niego moralnie współodpowiedzialny. Zamierzamy walczyć o całkowity zakaz hodowli zwierząt na futro w Polsce i mamy nadzieję, że znajdziemy dla tej idei poparcie społeczne.

Widząc na ulicy osobę w futrze