Konferencja już pierwszego dnia, w sobotę, mogła się zakończyć spektakularnym fiaskiem. Jeden z polityków chrześcijańskich niespodziewanie ostro zaatakował rząd. - Nowa konstytucja Iraku została sfabrykowana przez okupantów! - oskarżał. Jego zdaniem w konferencji powinni brać udział także ludzie reżimu Saddama. Po chwili delegaci mniejszości sunnickiej stwierdzili, że szyici i Kurdowie tworzący koalicję rządową sprzedali się Amerykanom. Oburzeni delegaci rządu wymaszerowali z sali obrad. Dopiero mediacja księcia Faisala, szefa saudyjskiego MSZ, uratowała sytuację. Oszczercy przeprosili rządowych koalicjantów, a ci wrócili do rozmów.
Kairska konferencja została zorganizowana przez Ligę Arabską, która nie cieszy się w Iraku najlepszą opinią. Przez lata dyktatury, kiedy Irakijczycy byli mordowani, torturowani i więzieni, Liga nie zdobyła się na potępienie Saddama Husajna. Dopiero teraz jej przywódca Amr Mussa postanowił zostać mężem opatrznościowym Iraku. Na jego zaproszenie stawiły się w Kairze wszystkie ważne irackie siły polityczne, w tym Rada Ulemów [sunnickich duchownych - red.], która otwarcie popiera rebeliantów.
Właśnie ocena zbrojnego ruchu oporu wywołała w Kairze najwięcej kłótni. Hares al Dari, przywódca Rady Ulemów i wnuczek legendarnego szejka, który w 1920 r. wywołał powstanie narodowe przeciw brytyjskim okupantom, stwierdził, że rząd musi "uznać ruch oporu". Premier Ibrahim Dżafari odparł, że morderców dzieci - bo one także giną w zamachach - trudno nazywać ruchem oporu. Konsternację wywołało wystąpienie prezydenta Dżalala Talabaniego, Kurda, który niegdyś jako partyzant walczył z Saddamem. - Zapraszam do rozmowy tych, którzy się określają mianem ruchu oporu - oświadczył w niedzielę. - Chcę wysłuchać wszystkich Irakijczyków, także kryminalistów!
W kuluarach szyici mówili, że deklaracja prezydenta nie była z nimi uzgodniona. W przeciwieństwie do pragmatycznych Kurdów nie chcą słyszeć o żadnych układach z rebeliantami. Zresztą po kilku godzinach Talabani się pomiarkował - wyjaśnił, że będzie rozmawiał tylko z tymi kryminalistami, którzy zdecydują się złożyć broń.
Delegatów podzieliła też kwestia obecności wojsk USA w Iraku. Sunnici upierają się, żeby rząd natychmiast zażądał od Waszyngtonu terminarza ich wycofywania, szyici i Kurdowie uważają, że najpierw trzeba wzmocnić irackie siły bezpieczeństwa.
Zgodę udało się uzyskać tylko w jednym: w lutym lub marcu zostanie zorganizowana kolejna, jeszcze większa konferencja pojednania. Tym razem już w Bagdadzie.