- Mamy w końcu pierwszy akt regulujący postępowanie z ofiarą i sprawcą przemocy w rodzinie - mówi Krzysztof Sarzała, kierownik Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku. Jak inni praktycy cieszy się, że przepis w ogóle jest, choć widzi jego słabe strony. Sąd może teraz zamienić sprawcy areszt tymczasowy na dozór policyjny, pod warunkiem że opuści on lokal zajmowany z pokrzywdzonym. Może też określić, w jaki sposób nie wolno sprawcy kontaktować się z ofiarą.
Ustawa wprowadza też nowe zadania dla gmin, powiatów i wojewodów.
- Bardzo dobrze, że gminy będą musiały tworzyć własne systemy przeciwdziałania przemocy w rodzinie i programy ochrony ofiar - uważa Lidia Mazowiecka, ekspert ds. ofiar przestępstw.
Podobnego zdania jest Sarzała: - Na razie każda gmina, jak chce, rozumie tę pomoc. Są profesjonalne ośrodki interwencji kryzysowej z psychologami i terapeutami, a są gminy, gdzie przysłowiowa pani Krysia na jedną czwartą etatu udaje, że jest takim ośrodkiem.
Praktyków martwi mało konkretów i bezwzględnych zapisów.
- Dlaczego dopiero sąd może kazać wyprowadzić się sprawcy, a nie dzieje się to wcześniej, na etapie śledztwa? - zastanawia się Regina Thurow, szefowa MOIK w Szczecinie. Dla Marioli Konarskiej z MOPR w Poznaniu ważne jest m.in. to, że będzie Krajowy Program Zapobiegania i Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Do wad ustawy zalicza zawieszanie na czas śledztwa, a wyrzucanie z pracy po oskarżeniu tylko wychowawców placówek opiekuńczo-wychowawczych. - A co z ludźmi innych zawodów pracujących z dziećmi? - pyta.