Nowy Homo Twist: flirt z ciemną stroną mocy

W składzie nowego Homo Twist lider Acid Drinkers Titus oraz dwóch perkusistów. Jęczą gitary o obniżonych strojach, uszy atakują cięte riffy. A pośrodku tego wszystkiego Maleńczuk. Trochę bard, trochę uliczny poeta, postać bardzo krakowska i cokolwiek artystowska. Zaskoczenie? No, ale przecież gdy zakładał Homo Twist, otwarcie mówił, że chce posmakować prawdziwie rockowego gwiazdorstwa. Nie stronił od hardrockowych riffów, już gdy nagrywał albumy "Homo Twist" czy "Moniti Revan". Ale nigdy nie poszedł w tym kierunku aż tak konsekwentnie.

Otwierające album "Me" z tekstem Emily Dickinson brzmi jak kompozycja z repertuaru grupy numetalowej. Potem bywa różnie. Czasami nowe Homo Twist eksperymentuje, mieszając mocne brzmienia gitar z jazzowo-latynoskimi rytmami ("Poeta", "Heraklit z Efezu"). Czasami - może dla kontrastu - przypomina dawnego Maleńczuka ("Nikt nie odbierze mi ciebie"). Zgodnie z tytułem płyty zespół flirtuje z ciemną stroną mocy. Maleńczuk sięga po - głównie zresztą cudze - teksty opisujące mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Ktoś inny, przywdziewając taki kostium, wypadłby śmiesznie. Maleńczukowi tej śmieszności na ogół udaje się uniknąć, choć i jemu do niej bywa blisko ("Lew szablasty"). Po co mu to? Czy to tylko przewrotna zabawa w jego stylu, czy wyraz rzeczywistych fascynacji? Na to pytanie "Demonologic" nie odpowiada.

Maleńczuk zawsze chadza własnymi drogami, za co mu chwała. Dlatego nawet przywdziewając maskę hardrockowca-satanisty intryguje. Ja jednak wolę go solo z gitarą akustyczną, jak na wydanej niedawno płycie "Proste historie". Tam i treść, i forma mają jasny sens i tworzą spójny przekaz. O "Demonologic" tego akurat powiedzieć się nie da.

Demonologic

Homo Twist

Metal Mind Records