Sierżant Robert Jenkins zniknął pewnej mroźnej nocy w 1965 r. z amerykańskiego posterunku na granicy między Koreami. Po wielu latach życia w Korei Północnej dezerter wrócił w ub. roku do USA. Jego opublikowane właśnie wspomnienia są fascynującą lekturą, ale prawdziwą burzę rozpętało jedyne przywiezione przez niego zdjęcie.
Gdy Jenkins w lipcu dostał zgodę na wyjazd z Korei Płn., agenci bezpieki przeszukali na lotnisku jego bagaż i zabrali mu każdy przedmiot, który mógł stać się źródłem wiedzy o Korei Północnej. Jenkins zdołał przemycić tylko jedną fotkę z 1984 r., na której bawi się na plaży z poznaną w Korei żoną i córką.
Z boku widoczna jest jeszcze jedna postać w kostiumie kąpielowym. Jenkins rozpoznał w niej swą sąsiadkę Anochę Panjoy, Tajkę porwaną w 1978 r. Natychmiast po publikacji artykułu o zdjęciu w tajlandzkim dzienniku "The Nation" kobietę na zdjęciu rozpoznał brat Panjoy. Według niego Anocha zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach i policja nigdy nie natrafiła na jej ślad. Zdjęcie Jenkinsa to pierwszy dowód na to, że reżim porywał nie tylko obywateli Korei Płd. i Japonii, ale także innych krajów.
Panjoy zaginęła podczas pobytu w Makau. Według Jenkinsa wsadzono ją na statek, zabrano do Phenianu, a tam wydano za mąż za Larry'ego Allena Abshiera, jednego z amerykańskich dezerterów zbiegłych do Korei Północnej. Jenkinsowie byli ich sąsiadami na przedmieściu Phenianu i tam się poznali. Amerykański dezerter nie wie jednak, czy Panjoy żyje, bo w 1989 r., kilka lat po po śmierci Abshiera, Panjoy została zabrana z domu przez bezpiekę i zniknęła.
Korea Płn. niedawno po raz pierwszy przyznała, że w ciągu ostatnich kilku dekad jej agenci porwali w Korei Płd. i Japonii kilkanaście, przeważnie przypadkowych osób. Kobiety służyły najczęściej za żony dla dezerterów i uciekinierów do Korei Płn., mężczyźni byli zmuszani do nauczania w szkole dla szpiegów szykowanych do misji w krajach pochodzenia porwanych.
Z uprowadzonych 13 Japończyków, o których wiadomo na pewno, że zostali porwani, Phenian pozwolił wrócić do domu pięciu. Według Korei Płn. pozostali nie żyją.