Ambasador RP na Białorusi prosi o zwolnienie

Ambasador RP na Białorusi Tadeusz Pawlak podał się w poniedziałek do dymisji. To rezultat serii zarzutów pod jego adresem publikowanych na łamach polskiej prasy

Jak się dowiedziała nieoficjalnie "Gazeta" związany z lewicą ambasador nie miał dobrych notowań w nowej ekipie rządzącej. Ponadto przeciwnicy ambasadora zarzucali mu, że ambasada działa niemrawo i nieudolnie, a Pawlak koncentruje się na oficjalnych kontaktach z władzami i reżimowymi organizacjami, lekceważąc opozycję oraz niezależne organizacje społeczne.

Spore kontrowersje wzbudził też miesiąc temu powrót ambasadora do Mińska. W lipcu b.r. Pawlak został wezwany przez MSZ na konsultacje do Warszawy. Był to protest władz RP przeciwko represjom wobec niezależnych władz Związku Polaków na Białorusi. MZS zapewniało wówczas, iż Pawlak wróci dopiero wtedy, gdy prześladowania Polaków ustaną. Te jednak trwają nadal.

- Decyzja o powrocie nie została podjęta przeze mnie, ja tylko wypełniam polecenia polskich władz - tłumaczył niedawno "Gazecie" ambasador. - Ale rozumiem ją. Opozycja szykuje się do wyborów prezydenckich, Polska powinna rozwój sytuacji obserwować z bliska. Ponadto w tej chwili to polscy dyplomaci w dużej mierze reprezentują interesy białoruskich Polaków, bo działalność Związku Polaków została sparaliżowana. Ambasada bez ambasadora nie działa sprawnie, więc wróciłem i czynię wszystko, by polska placówka w tych niełatwych warunkach mogła funkcjonować. Ci, co mi zarzucają zbytnie kontakty z władzami, nie rozumieją po prostu specyfiki pracy dyplomaty.

Podanie o dymisję nie oznacza, że Tadeusz Pawlak natychmiast opuści Białoruś. Prawdopodobnie pozostanie na stanowisku, dopóty nie zostanie znaleziony następca.