50 lat Dyskusyjnego Klubu Filmowego ?po prostu"

8 listopada 1955 roku w sali kina Wiedza w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki zaczął działać pierwszy Dyskusyjny Klub Filmowy ?po prostu". Po raz pierwszy w Polsce wyświetlono ?Dyktatora" Chaplina

Sala na 400 osób była pełna, część osób stała. Prelekcję wygłosił młody krytyk Krzysztof Teodor Toeplitz. - Po projekcji była dyskusja - wspomina Jan Budkiewicz, współtwórca i wieloletni szef DKF-u "po prostu" - Czuło się, że ludzie kojarzyli Dyktatora ze Stalinem, ale nikt nie powiedział tego wprost. Odwilż dopiero się zbliżała.

Gdy w popularnym tygodniku "Po prostu" ukazał się anons o utworzeniu DKF-u, na schodach redakcji na Wiejskiej ludzie stali całą noc, żeby się zapisać. 90 proc. klubowiczów stanowili studenci Uniwersytetu, Politechniki i Akademii Medycznej. DKF "po prostu" powstał równocześnie z Klubem Krzywego Koła - członkowie pierwszego byli w drugim i odwrotnie, jak np. Jan Józef Lipski.

Tropem START-u

Wzór dla DKF-u stanowił przedwojenny START, czyli Stowarzyszenie Miłośników Filmu Artystycznego, którego współzałożycielem był prof. Jerzy Toeplitz.

Budkiewicz: - W lipcu 1955 r., podczas Festiwalu Młodzieży i Studentów w Warszawie, zorganizowano sesję na temat kinematografii przyszłości. Prowadził ją prof. Toeplitz, a uczestniczyli m.in. Andrzej Wajda i Zbyszek Cybulski. Byłem wtedy po trzecim roku dziennikarstwa na specjalizacji filmowej. Na sesji występowałem jako "przynieś-podaj-pozamiataj". Widocznie się sprawdziłem, bo we wrześniu zaproszono mnie do redakcji "Po prostu". Na Wiejskiej w gabinecie naczelnego Eligiusza Lasoty zdecydowano, by zorganizować Klub na wzór START-u.

"Kanał" to mistyfikacja

Spotkania DKF-u odbywały się w niedzielę o 18. Klubowicze dostali legitymacje. Któż tam nie bywał! Zawziętym dyskutantem był obecny prof. Andrzej Garlicki, także prof. Adam Schaff i prof. Stefan Żółkiewski. Wpadał Andrzej Krzysztof Wróblewski, Ambroziewicz, Urban, Chełstowski i członkowie STS-u. Zanussi był w Klubie jeszcze jako licealista. W DKF-ie wypadało się pokazać.

W Polsce powstawało wtedy rocznie siedem-osiem filmów, a trzy-cztery z nich miały prapremiery w DKF-ie, np. "Cień" Kawalerowicza czy fabuła Różewicza "Trzy kobiety". Tu po raz pierwszy spotkała się z publicznością tzw. czarna seria dokumentu - Bossaka, Hoffmana i Skórzewskiego czy Munka.

Filmy były pretekstem do dyskusji o światopoglądzie, kulturze, estetyce i historii.

Po "Kanale" byli powstańcy zarzucili Wajdzie, że Powstanie Warszawskie wcale tak nie wyglądało. Wajda obraził się i wyszedł. Aż pięć godzin trwała dyskusja nad scenariuszem Stanisława Manturzewskiego i Bohdana Poręby do filmu o chuliganach "Lunatycy".

po prostu i zygzakiem

Gdy redakcję "Po prostu" zamknięto, władze kazały zmienić nazwę Klubu. Budkiewicz: - Przekonywaliśmy, że jest Zespół Filmowy "Po prostu" Antoniego Bohdziewicza, że przed wojną istniała redakcja "Po prostu" w Wilnie, gdzie był Putrament. Wszystko na próżno. W styczniu 1958 r. odbyło się burzliwe zebranie DKF-u: jeśli zmienić nazwę, to na jaką.

Manturzewski i Lipski podsunęli: jeśli nie "po prostu", to "zygzakiem". Prawie doszło do awantury. Ktoś wołał: - Co wy robicie?! To będzie kryminał! Jednak większość przegłosowała nazwę "zygzakiem".

Budkiewicz musiał się z niej tłumaczyć na Rakowieckiej i w KC. Mówił, że wcześniej mieli nazwę serio, a ponieważ pokazują dużo staroci i komedii, więc teraz wybrali niepoważną.

Filmy z ambasad

Trudno to sobie wyobrazić, ale repertuaru DKF-u nie trzeba było z nikim uzgadniać. Korzystano z zasobów Centralnego Archiwum Filmowego, czyli obecnej Filmoteki Narodowej. Za darmo dostawali kopie z ambasad: amerykańskiej, francuskiej czy kanadyjskiej, która wraz z animacjami Normana MacLarena sprowadziła do Warszawy ich autora. "Przeminęło z wiatrem" pokazali pięć lat przed premierą ogólnopolską. Wtedy to rektorat jednej z warszawskich uczelni złożył pod adresem Klubu nieoficjalny protest przeciwko "odciąganiu studentów od nauki".

Na prośbę DKF-u z Paryża ściągnięto tamtejszy przebój - godzinny dokument Clouzota o Picassie. Rewelacją był pokaz kronik z Powstania Warszawskiego z udziałem gen. Kirchmajera i płk. Rzepeckiego. Klubowicze oglądali historię kina ułożoną w cykle: Bolesław Michałek mówił o włoskim neorealizmie, Aleksander Jackiewicz o populizmie w kinie francuskim, Toeplitz i Kałużyński o filmie amerykańskim i radzieckim, Leon Bukowiecki o twórczości niemieckiej z lat 20. i 30., a Jan Kreczmar o sztuce aktorskiej.

Jerzy Porębski: - Mam legitymację nr 8, nie stałem na schodach na Wiejskiej, wszedłem po znajomości. Nadrabialiśmy zapóźnienia kulturowe, przyjmując arcydzieła w ogromnych dawkach. Pamiętam swój zachwyt nad filmami Melies'a. Po pokazach szło się dyskutować do kawiarni. Gdy pokończyliśmy studia, mieliśmy już trochę gotówki, więc wpadaliśmy na kielicha do pałacowej Trojki.

Krystyn Trętowski: - Dojeżdżaliśmy całą grupą z Żyrardowa. To był cotygodniowy ceremoniał. By wzbogacić ofertę i zarobić na utrzymanie, Klub urządzał festiwale (np. z etiudami Łódzkiej Szkoły Filmowej) i przeglądy filmów animowanych, filmów o malarstwie i dubbingowanych z dyskusją, czy dubbing w ogóle ma sens.

Teresa Sikorska: - Od drugiej projekcji wydawaliśmy biuletyn "Dixi" zapowiadający program z miesięcznym wyprzedzeniem. Pani Zagórska, pracująca w PIW-ie, pisała teksty na kalkach, a potem odbijaliśmy go na powielaczu z korbką...

Budkiewicz: - W Klubie musiały być oczywiście jakieś wtyczki. O dwóch wiedzieliśmy. Na szczęście żadne groźne konsekwencje z tego nie wynikły. Chociaż teczki pewnie nam założono.

Świat i dzieci

Kontakty zagraniczne zapoczątkował krytyk Jerzy Płażewski, który o polskim DKF-ie opowiedział we Francji, ojczyźnie klubów filmowych. Współpracowali z Francuzami, Szwedami i Czechami. Odwiedzali DKF z Lublany. Sami zapraszali gości. Przyjechał Laurence Olivier i Vivien Leigh, Yves Montand i Simone Signoret, Czuchraj i Jutkiewicz, obok którego zjawiła się nawet radziecka minister kultury Furcewa.

Francuzka Sonia Bo skłoniła ich do zorganizowania Klubu dla dzieci - "Małego Zygzaczka", z projekcjami w niedzielę przed południem.

Ewa Smolińska: - Pamiętam "Dolinę pokoju", o Murzynie zrzuconym na spadochronie do Jugosławii, który próbuje ochronić sieroty wojenne. Kończyło się to tragicznie. No i premierę "Historii żółtej ciżemki" z ówczesnym dziecięcym idolem Markiem Kondratem. Wygrałam konkurs na recenzję tego filmu i dostałam aparat fotograficzny Druh.

Budkiewicz: - Na dziecięce projekcje zapraszaliśmy realizatorów albo np. strażaka, kominiarza czy milicjanta, żeby opowiedzieli dzieciom o swojej pracy. Po spotkaniu z kominiarzem "sprzątaczki PKiN znalazły na sali co najmniej 1/4 kg guzików".

To tu, to tam

Klubowicze płacili za karnety - 80 zł za cztery projekcje. Jeśli przychodziło 400 osób, wystarczało na opłacenie sali, prelegenta i wydanie biuletynu. Stopniowo zmieniano sale na tańsze: w Domu Kultury przy ul. Elektoralnej, Iluzjonie w alei Szucha, Klubie Oficerskim WOP w alei Niepodległości. Problemy finansowe doprowadziły do zamknięcia "zygzakiem" w 1989 roku.

Budkiewicz: - Klub był miejscem kształtowania wyobraźni, ale też nauki chodzenia po ziemi - musieliśmy się rozliczać z każdego grosza. Klub miał radę, skarbnika, komisję rewizyjną i sąd koleżeński, który parę razy sądził pewnego rozrabiakę. Istniała też sekcja teatralna (chodzili na premiery do Teatru Dramatycznego), sekcja plastyczna i sekcja wycieczkowa, organizowano wytworne bale karnawałowe.

Po "po prostu" powstało w Polsce kilkadziesiąt - głównie akademickich - Dyskusyjnych Klubów Filmowych, a w czerwcu 1956 r. odbył się założycielski Zjazd Federacji DKF. Ten ruch "wykształcił" ponad milion (!) widzów. Wciąż istnieje jeszcze ok. 140 klubów, ale odkąd w kinach mamy taki sam repertuar jak cała Europa, a resztę obejrzeć można na wideo i DVD - powoli odchodzą one do przeszłości.

W niedzielę 6 listopada o godz. 16.45, w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki na Elektoralnej 12 odbędzie się rocznicowe spotkanie członków DKF-u "po prostu - zygzakiem". W programie jubileuszowym projekcja "Dyktatora" (z przedmową KTT!) oraz Polska Kronika Filmowa z listopada 1955 r., etiuda Polańskiego "Dwaj ludzie z szafą", "Warszawa '56" Jerzego Bossaka z tzw. czarnej serii oraz animowany film Ludwika Perskiego i Witolda Giersza "Oczekiwanie".