"Śniadanie mistrzów" zorganizowano w piątek w Arsenale Książąt Czartoryskich przy Muzeum Narodowym w Krakowie. W dawnej składnicy broni można zobaczyć "klasyczną" wystawę malarstwa. W skarbcu, który jeszcze niedawno chronił rysunki Michała Anioła, umieszczono prace Andrzeja Wróblewskiego, artysty odkrytego na nowo przez Zderzak w latach 90. Wystawy dopełniają obrazy Jarosława Modzelewskiego, Stefana Gierowskiego i Zbigniewa Makowskiego oraz spory pokaz malarstwa materii, też przypomnianego przez tę galerię na kilku wystawach. Są to prace przedstawicieli tzw. Grupy Nowohuckiej, czyli Danuty i Witolda Urbanowiczów, Jerzego Wrońskiego i Janusza Tarabuły, a także dwóch wielkich indywidualności - Rajmunda Ziemskiego i Jadwigi Maziarskiej.
Tej wystawie towarzyszyła jadalna instalacja przygotowana przez jedną z krakowskich restauracji. Goście mieli za zadanie przypisać pięć kompozycji ustawionych na stołach malarstwu pięciu mistrzów prezentowanych na wystawie (Chodziło o Wróblewskiego, Modzelewskiego, Makowskiego, Gierowskiego i Maziarską). Trzeba było myśleć szybko, bo smakowite dzieła natychmiast znikały w ustach gości.
Wieczorem w galerii Zderzak otwarto wystawę "Naturmuseum". W tym "muzeum historii naturalnej" nie ma co prawda kości dinozaurów czy dwugłowych cieląt, ale aluzja do staropolskiego kołtuna znajdzie się w jednym z nadesłanych do galerii listów. Bo ten pokaz obejmuje różne ciekawe i dziwne rzeczy - fragmenty i całe dzieła sztuki, pisma, paszkwile, notatki, wycinki prasowe. W sumie 150 materialnych świadectw 20-letniego życia Zderzaka. W tym: neon z napisem "Zderzak" Juliana Jończyka, koszulka z napisem "Nie interesuję się sztuką" Rafała Bujnowskiego, szablony używane przez Piotra Młodożeńca, rysunek przedstawiający nosorożca Ryszarda Grzyba, "Generał" Doroty Brodowskiej (demoniczny wizerunek Wojciecha Jaruzelskiego) czy notatnik-pamiętnik Cezarego Bodzianowskiego. Zadaniem widza jest przypisanie poszczególnych eksponatów siedmiu działom: Kosmologia, Dzieje Ziemi, Fauna, Flora, Ewolucja, Organizm, Technika. Łatwe? No, to co zrobilibyście na przykład z "Generałem"?
Galeria Zderzak od początku wyznaczała trendy - jej przypada pierwszeństwo choćby w odkryciu Wilhelma Sasnala. Pierwszy pokaz indywidualny "100 kawałków" artysta ten miał w Zderzaku w roku 1999 r. W poprzedniej dekadzie przypadł Zderzakowi udział w wykreowaniu sukcesu warszawskiej Gruppy. W Zderzaku na początku swej kariery w latach 90. wystawiali znani dziś artyści: Marta Deskur, Grzegorz Sztwiertnia, Piotr Jaros, Joanna Rajkowska, Łukasz Skąpski. W 2000 r. miał tu pierwszą wystawę Marcin Maciejowski. Do ostatnich sukcesów galerii należy wypromowanie fotografika Krzysztofa Zielińskiego - po prezentacji jego zdjęć w stoisku Zderzaka na targach sztuki Art Forum w Berlinie w 2000 r. został zaproszony na biennale w Sao Paulo w 2004 r.
Ale to nie wszystko. Zderzak stworzył pewien model działania galerii, która promując świeże zjawiska w sztuce, jednocześnie zapuszcza się w przeszłość. Pokaz obrazów Andrzeja Wróblewskiego w Zderzaku na przełomie 1993 i 1994 r. to było odkrycie. Wtedy np. po raz pierwszy od 1949 r. zostało pokazane płótno "Rozstrzelanie II", dotąd uznawane za zaginione. Jednocześnie ukazała się książka "Andrzej Wróblewski nieznany", która dzięki tekstom malarzy Jarosława Modzelewskiego i Marka Sobczyka oraz krytyka Jana Michalskiego na nowo naświetliła jego twórczość.
Novum wprowadzone przez Zderzak polegało na odkryciu, że młoda galeria może być pokoleniowa, a zarazem nie musi ograniczać się do myślenia generacyjnego. Była w tym ideowa przekora, bo galeria, która powstała w połowie lat 80., jeszcze jako miejsce niezależne, zwracała się w ten sposób przeciw odziedziczonej po komunizmie ideologii młodości i "wystaw młodych" w kolejne rocznice PRL-u. Zresztą z podobnej przekory wzięła się nazwa "Gruppa", która ironicznie nawiązywała do harcerskiego zwyczaju dzielenia się młodzieży na zastępy i grupy.
Wróblewski jest dla Zderzaka rodzajem idola. Pociągającego artystycznie, intrygującego ze względu na swoje rozterki polityczne - bo był to artysta, który próbował pogodzić swój wielki talent malarski z wymogami socrealizmu i miał świadomość przegranej. Ale nie jest jedynym ze starszych, po którego galeria sięgała. Jadwiga Maziarska - wielka malarka abstrakcyjna - miała w Zderzaku kilka wystaw indywidualnych. Do historycznych remanentów Zderzaka należy m.in . przypomnienie nurtu malarstwa materii w twórczości kilku polskich artystów, którzy na przełomie lat 50. i 60. działali w tzw. Grupie Nowohuckiej (wystawa i książka w 2000 r.).
Od kilku lat towarzyszy galerii ze swoimi wystawami klasyk polskiej abstrakcji Stefan Gierowski. Jego uniwersalna sztuka wyznacza dzisiejszy horyzont ideowy Zderzaka, który jest rodzajem ostrożnego opowiedzenia się za awangardą, z większym naciskiem na wartości czysto plastyczne niż na przekaz polityczny. Jan Michalski - czołowy krytyk galerii, autor tekstów do książek i katalogów, mąż właścicielki Zderzaka Marty Tarabuły - znany jest z tekstów polemizujących ze zjawiskiem wykreowanym w latach 90. jako "sztuka krytyczna". Wytykał niektórym naszym artystom - np. Katarzynie Kozyrze - i ich sztuce epatującej drastyczną formą płytkość przesłania i koniunkturalizm. Stąd m.in. kontrowersje wokół Zderzaka, który uchodzi za swego rodzaju hybrydę, bo w wielu głowach to się nie mieści, jak można być jednocześnie konserwatystą i zajmować się awangardą.
Zderzak to zjawisko graniczne, w którym odbijają się i spotykają dwie epoki polskiej sztuki.
Powstała w połowie lat 80. na strychu prywatnego domu, gdzie odbywały się pierwsze spotkania i nieoficjalne wystawy, nie miała wówczas perspektyw na zdobycie dominującej pozycji w "artworldzie" - czyli systemie powiązanych ze sobą galerii komercyjnych i muzeów - bo w połowie lat 80. w Polsce takiego systemu po prostu nie było. Jej narodziny to był wynik spontanicznego impulsu dwóch młodych pasjonatek sztuki z Krakowa - Marty Tarabuły (córki malarza Janusza Tarabuły) i Bettiny Bereś (córki rzeźbiarza Jerzego Beresia).
Bereś odeszła ze Zderzaka w 1988 r. Dziesięć lat temu z mężem krytykiem sztuki Jerzym Hanuskiem założyła galerię Otwarta Pracownia. Mamy więc dzisiaj w Krakowie "wypączkowane" z pierwszego Zderzaka dwie galerie rodzinne. Ale o zupełnie innym charakterze. Otwarta Pracownia ma charakter luźnego artystycznego klubu. Zderzak od razu w 1989 r. przestawił się na handel sztuką. Ryzyko polegało nie tylko na widmie bankructwa, ale też na samym wyborze niepopularnej opcji ciągnięcia ze sztuki zysków. Sztuka uchodziła wówczas za azyl od problemów codziennych, takich jak polityka czy pieniądze. Szybko w Krakowie powstała konkurencja w postaci galerii Andrzeja Starmacha. Ustalił się też - niepodważony chyba do dzisiaj - dwupodział, że Starmach zajmuje się krakowską klasyką z Nowosielskim na czele, a Zderzak sztuką "młodą".
Czy ta galeria w dalszym ciągu jest młoda? Zderzak miał świetne lata 90., jednak ostatnio jego hegemonia się zachwiała. Nie z powodu jakiegoś wewnętrznego kryzysu, tylko zmiany sytuacji na polskim rynku. Do liderów dołączyły bowiem dwie młode instytucje warszawskie - Raster i Fundacja Galerii Foksal. Wobec ich przebojowości Zderzak rzeczywiście może się wydawać nieco mniej dynamiczny.
A jednak stworzenie modelu galerii stawiającej na odkrywanie młodych, a jednocześnie zajmującej się historią polskiej sztuki to zasługa Zderzaka. Także warszawska Fundacja Galerii Foksal powtarza ten model, choć dla jej założycieli postacią kultową już nie jest Andrzej Wróblewski, tylko Edward Krasiński i Oskar Hansen, protagoniści polskiej nowoczesności w rzeźbie i architekturze.