Wymyślone skargi NFZ

Pracownik NFZ w Gdańsku wymyślał skargi pacjentów na szpital wojewódzki, aby zaszkodzić jego dyrekcji

Do dyrekcji Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku przyszło pismo z NFZ, że czterech pacjentów złożyło na szpital skargi. Pacjenci wymienieni zostali z nazwiska, podane były też ich PESEL-e. Pacjenci ci mieli się skarżyć, że szpital wojewódzki nie przyjął ich na oddział chirurgii naczyniowej, tylko odesłał na ten sam oddział do prywatnego szpitala Swissmedu.

Szpital udzielił wyjaśnień, które trafiły do skarżących się pacjentów. Okazuje się jednak, że żadna z wymienionych osób skarg na szpital nie pisała.

- Nic nie pisaliśmy - mówi pani Leokadia Sobierajska z Gdańska, której mąż miał się skarżyć na szpital. - Mąż został przyjęty w szpitalu wojewódzkim, zrobiono mu badania, wszystko było w porządku. Nie mieliśmy się na co skarżyć.

- To była pomyłka, przepraszamy panią Sobierajską - mówi "Gazecie" Mariusz Szymański, rzecznik NFZ w Gdańsku. - Skarg rzeczywiście nie było, ale miał miejsce fakt odesłania tych pacjentów ze szpitala wojewódzkiego do Swissmedu. Poprosiliśmy szpital o wyjaśnienie tej sprawy i pracownik, który pisał pismo, z rozpędu napisał, że były skargi. To był, niestety, nasz błąd - dodaje Szymański.

Dyrektor szpitala Mirosław Domosławski twierdzi jednak, że to nie była pomyłka, ale celowe działanie NFZ. - Biorąc pod uwagę perypetie z powołaniem oddziału chirurgii naczyniowej, myślę, że tym pismem ktoś chciał nam zaszkodzić. Wykazać, że oddział nie jest potrzebny. Oczywiście w tym wszystkim chodzi o pieniądze - twierdzi Domosławski.

Szpital wojewódzki rok temu wystąpił do NFZ o kontrakt na oddział chirurgii naczyniowej. Oddziały takie funkcjonowały jedynie u konkurencji - w gdańskiej Akademii Medycznej oraz w Swissmedzie.

- NFZ nie chciał nam zakontraktować tego oddziału - dodaje Domosławski. - Rozmowy szły z oporami, w końcu w styczniu Fundusz zgodził się podpisać kontrakt.

Oddział nie ruszył od razu. Szpital kompletował wyposażenie i przez ten czas rzeczywiście odsyłał pacjentów do Swissmedu.

- U nas taki oddział był bardzo potrzebny, natomiast konkurencja nie przyjęła tego z radością. W środowisku chirurgów naczyniowych powstał ferment - mówi dyr. Domosławski.

Henryk Wojciechowski, dyrektor oddziału NFZ w Gdańsku

To niemożliwe, aby pracownicy Funduszu Zdrowia sprzyjali jednym placówkom, a innym szkodzili. Mamy procedury, które przed tym chronią. Tu nie ma żadnej afery. Sprawa została już wyjaśniona. Do nas przychodzi cała masa skarg - od pacjentów, ale też na siebie nawzajem od konkurujących szpitali. Nie lubią się, walczą o pieniądze i czasem piszą donosy.