Hip-hop za pieniądze z urzędu pracy

Nazywa się Maciej Balcewicz, ma 30 lat i dokonał niemożliwego: przekonał urząd pracy, by sfinansował wydanie jego płyty,bo... to świetny biznes. Hiphopowiec o pseudonimie Maciora pochodzi ze Szczecinka, ale związany jest z Poznaniem. Uzbierał materiał na płytę, ale jak ją wydać? Jako bezrobotny absolwent pedagogiki, Maciora wystąpił do urzędu pracy o dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej. - Firmę nazwałem Saport Nagrania. W biznesplanie zaznaczyłem, że będzie się zajmować wydawaniem płyt i organizowaniem koncertów - opowiada. Maciora przekonywał urzędników, że ma doświadczenie w show-biznesie, bo przed laty wydał już płytę ze swoim zespołem. Dostał 8 tys. zł. - Na wydanie płyty w 2 tys. egzemplarzy potrzeba ok. 6 tys. Drugie tyle, by płytę wypromować. Pieniądze z urzędu to był dobry początek. Na resztę znalazłem sponsorów - mówi.

Płyta "I tak ci to ukradną" ukazała się we wrześniu. Maciora śpiewa na niej: "Masz moc, aby zmienić to, co szare i ponure". - Wciąż nie sprzedaje się tak, jak bym chciał, ale jestem dobrej myśli. Płyty brane są tylko w komis. Jeśli się nie sprzedadzą, trafiają z powrotem do mnie - zaznacza. Jego płyta kosztuje w sklepach ok. 30 zł, ale sprzedaje ją też w internecie (www.maciora.pl) po 24 zł, wliczając w to koszty przesyłki. Ile spodziewa się zarobić? - Mam nadzieję, że zwrócą się koszty - mówi. Maciora nie musi się rozliczać z urzędem pracy. Ma jednak obowiązek przez dwa lata działać jako wydawca. I stworzyć miejsce pracy - przynajmniej dla siebie.