Wielkopolska pękła na pół

Donald Tusk wygrał wprawdzie drugą turę wyborów prezydenckich w Wielkopolsce, ale stracił na rzecz Lecha Kaczyńskiego aż 13 powiatów w środku regionu. Na kandydata PiS zagłosowała już nie tylko dawna Kongresówka.

W pierwszej turze Tuska poparło w Wielkopolsce 39,47 proc. wyborców - przegrał tylko w pięciu powiatach wschodniej Wielkopolski z niezwykle silnym tam Andrzejem Lepperem. Tusk wygrał wtedy dokładnie na terenie dawnego zaboru pruskiego, a Lepper - w powiatach, które sto lat temu wchodziły w skład Kongresówki.

W drugiej turze Tusk zdobył w Wielkopolsce 52,47 proc., ale tym razem przegrał w aż 16-17 powiatach na 36! W porównaniu z I turą wyborów kandydat PO przegrał niemal w całym centrum regionu (przy Tusku wiernie stał tu tylko Poznań, powiaty poznański i śremski).

Skąd wziął się ten sukces Kaczyńskiego? - Wyborcy Leppera z Konińskiego i Kaliskiego zdecydowanie chętniej zagłosują teraz na Kaczyńskiego - oceniał na naszych łamach przed drugą turą wyborów dr Krzysztof Podemski, socjolog UAM.

Te zapowiedzi sprawdziły się. Stało się jednak coś jeszcze, co złamało dotychczasową regułę, że wyniki wyborów w Wielkopolsce odtwarzają w przybliżeniu granicę między dawnym zaborem rosyjskim a pruskim. W części powiatów po "pruskiej stronie" połączyły się elektoraty z pierwszej tury: Kaczyńskiego oraz Leppera, Kalinowskiego i Giertycha. To odzew jaki - zwłaszcza na wsi - miało nawoływanie tych polityków do wsparcia antyliberalnego kandydata. Tusk zaniedbał walkę o tę grupę wyborców. Zamiast pojechać do wyborców w Koninie, Tusk przyjechał do Poznania (gdzie wygrał w pierwszej turze w cuglach). Tu zaś spotkał się ze... studentami, wśród których i tak miał największe poparcie.