Obowiązujące od kilku tygodni nowe przepisy ustawy o adwokaturze otworzyły drzwi do tego zawodu prawnikom, którzy kończyli po studiach aplikację inną niż adwokacką, oraz prawnikom naukowcom. W myśl prawa wystarczy, że zgłoszą się do samorządu miejscowej palestry i złożą wniosek o wpisanie ich na listę adwokatów.
Tymczasem ORA w Łodzi podjęła 11 października uchwałę, w której domaga się od przyszłych obrońców m.in. odpisu "prawomocnego orzeczenia sądu stwierdzającego zgodność z prawdą oświadczenia lustracyjnego". Po co? "Dopiero wówczas organy adwokatury będą mogły dokonać ostatecznych ustaleń, czy kandydat jest człowiekiem nieskazitelnego charakteru i czy gwarantuje wykonywanie zawodu zgodnie z wymogami ustawy i oczekiwaniami społecznymi" - wywodzi ORA.
Zgodnie z ustawą lustracyjną przyszli adwokaci są zobowiązani jedynie do złożenia oświadczenia, czy współpracowali ze służbami specjalnymi PRL. Nie ma mowy o prowadzeniu postępowania w tej sprawie. Co więcej, nie ma takiej możliwości - adwokat sam nie może zainicjować procesu lustracyjnego. To rzecznik interesu publicznego, gdy ma wątpliwości, czy oświadczenie jest prawdziwe, przesyła sprawę do sądu.
Prof. Piotr Winczorek z Uniwersytetu Warszawskiego: - Organy samorządu adwokackiego muszą działać w granicach prawa. Żądanie przedstawienia wyroku sądu lustracyjnego jest z prawem sprzeczne. Chodzi o to, że adwokaci za wszelką cenę bronią innym dostępu do zawodu.
Mec. Lech Gąsecki, wicedziekan łódzkiej ORA: - To, że ustawodawca spieprzył ustawę lustracyjną, nie jest naszą winą. W naszej ocenie od kandydatów na adwokata jest wymagany wyrok sądu lustracyjnego.
- Autorytety, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że nie. I że nie ma możliwości uzyskania takiego wyroku.
- Moim zdaniem jest. Jestem prawnikiem i też mam prawo interpretować ustawę. A jeżeli uważacie, że nie jestem autorytetem prawniczym, to mogę się nawet zgodzić.
Dr Andrzej Malanowski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich: - Mam nadzieję, że Naczelna Rada Adwokacka uchyli łódzką uchwałę, bo kompromituje ona palestrę. Łódzcy adwokaci strzelają gola do własnej bramki, dając argumenty tym, którzy chcą ograniczenia uprawnień samorządów prawniczych. Jeżeli NRA uchwały nie uchyli, rozważymy zajęcie się tą sprawą.
To już druga próba zablokowania przez łódzka palestrę dostępu do zawodu. Kilka tygodni temu wprowadzono opłatę 10 tys. zł za wpis na listę. Zażądano też zaświadczenia o "pozytywnym wyniku postępowania lustracyjnego". Szef łódzkiej ORA Andrzej Pelc zapewniał nas wtedy, że to "oczywisty lapsus" i chodzi wyłącznie o przewidziane prawem zwykłe oświadczenie lustracyjne. Po publikacji "Gazety" i "Rzeczpospolitej" NRA nakazała obniżyć opłatę.
Ale w sprawie lustracji ORA postanowiła się uprzeć. Prof. Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu: - To może być niekończąca się historia. Łódzka izba będzie wymyślać kolejne bariery, Naczelna Rada - uchylać je jako bezprawne. Tymczasem kandydaci na adwokatów nie będą mogli wejść do zawodu.