W Suwałkach sprzedawano wyroki

Śledztwo "Gazety". Przemytnicy kupowali u sędziów z Suwałk korzystne wyroki, zwolnienia z aresztów i mniejsze grzywny. Prokuratura: - Sprzedanych mogło być nawet 30 spraw. Nasi informatorzy: - Wpadli tylko na 30? Słabo szukają

Kupujący to przemytnicy zarabiający miliony dolarów na przerzucie papierosów, ubrań i ludzi. Jak ustaliliśmy, białostocka prokuratura apelacyjna prowadząca od maja śledztwo w tej sprawie postawiła już korupcyjne zarzuty dziewięciu gangsterom.

O powoływanie się na wpływy w sądzie podejrzani są natomiast pośrednicy między bandytami a sędziami: Jerzy Sz., adwokat, wiceprezes Polskiego Związku Badmintona (na wolności); Władysław H., adwokat, były prokurator wojewódzki w Suwałkach i dyrektor departamentu w MSWiA (aresztowany); Mirosław B., niegdyś funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej, a później przemytnik (wyszedł za kaucją).

Ostatnie ogniwo w łańcuchu to podejrzewani o sprzedaż wyroków sędziowie: Grażyna Z., była wiceprezes Sądu Okręgowego w Suwałkach (27 października sąd zdecyduje, czy pozbawić ją immunitetu) i Lucyna Ł., rzecznik dyscyplinarny SO.

Zwłoki Lucyny Ł. znaleziono w stawie, dzień po wystąpieniu przez prokuraturę z wnioskiem o uchylenie jej immunitetu. Rodzina 62-letniej kobiety i nasi informatorzy nie mają wątpliwości: - Została zamordowana.

Prokuratorzy (nieoficjalnie): - Nie mamy dowodów na zabójstwo, ale nie wierzymy w samobójstwo. Zagadkowy pozostaje też motyw. Szukamy.

Klucz do rozwikłania zagadki tkwi w sprawach z ostatnich czterech lat, w których orzekały obie sędzie podejrzewane o korupcję. Miesiąc temu, kiedy wybuchła afera, prokuratura informowała, że sędzia Ł. nie brała pieniędzy, a jedynie miód, wędliny czy ryby. Dziś wiadomo, że - oprócz kiełbas - w grę wchodziły tysiące dolarów.

Wątpliwości budzi co najmniej 30 wyroków i orzeczeń. Dotarliśmy do kilku spraw - zdaniem prokuratorów - kupionych przez mafię.

Przemytnik, który zmartwychwstał

Rok 2003. Na wartym setki tysięcy dolarów przemycie tekstyliów wpada międzynarodowy gang. Do aresztu trafia dwóch Łotyszy, Polak i Litwin. Reprezentuje ich mecenas Władysław H. Wnosi o zwolnienie klientów za kaucją, proponuje po 25 tys. zł od głowy. W składzie orzekającym jest troje sędziów, w tym wiceprezes Grażyna Z. i Lucyna Ł. - dobre znajome adwokata. Pierwsza była kiedyś jego podwładną w prokuraturze; druga jest jego sąsiadką - ich domy stoją naprzeciw siebie nad jeziorem Wigry.

Sąd wydaje zaskakujące orzeczenie - wypuszcza bandytów na wolność i ustala kaucję dużo mniejszą od oferty samych przemytników - po 10 tys. zł. Skąd ta wspaniałomyślność? Prokuratura ma dowody, że gang zapłacił za nią adwokatowi 10 tys. dolarów łapówki. On zaś obiecał klientom, że pieniądze pójdą na "opłacenie sędziów".

Inna sprawa - orzeka sędzia Ł., na ławie oskarżonych siedzi przemytnik z zawieszonym wyrokiem. Jeśli dostanie kolejny, idzie na długą odsiadkę. Ale dostaje tylko niską grzywnę. Prokuratura ustaliła, że zapłacił za to 7 tys. dolarów.

Śledczy wpadli też na trop zmartwychwstania pewnego przemytnika. Jak to możliwe? Do suwalskiego sądu trafił odpis jego aktu zgonu wystawionego w Moskwie. Prokurator opowiedział nam, że dokument nie ma żadnych cech wiarygodności, jest nieudolną fałszywką. Ale sędziom z Suwałk wystarczył do umorzenia sprawy. Problem pojawił się kilka lat później, kiedy rzekomego nieboszczyka zatrzymali na przemycie celnicy z Niemiec.

Sam opłacałem sędziów

Janusz Kordulski, rzecznik białostockiej Prokuratury Apelacyjnej: - Potwierdzam, że poprosiliśmy suwalski sąd o akta kilkudziesięciu spraw. Cały czas je analizujemy. Pewne rozstrzygnięcia są rzeczywiście zaskakujące. Na tym etapie śledztwa nie mogę ujawnić szczegółów. Sprawa jest rozwojowa.

- To wierzchołek góry - mówi nasz informator, przemytnik, który twierdzi, że sam opłacał suwalskich sędziów. - Wszyscy ważniejsi ludzie z branży wiedzieli, u kogo można kupić wyrok. Najlepszy był w tym mecenas H., bo miał świetne układy prywatne z większością sędziów. Wiedział, który ma długi, a który lubi wypić. Stawki były za każdym razem inne, ale zawsze szły w tysiące dolarów. Prokuratura coś już wie, ale to jeszcze niewiele. Nie było wyłącznie trzech pośredników, ja znam przynajmniej pięciu. I kupionych wyroków było dużo więcej niż 30.

- Czy będą wnioski o uchylenie immunitetów kolejnym sędziom z Suwałk? - pytamy rzecznika Kordulskiego.

- Sprawa jest rozwojowa. Nie mam nic więcej do powiedzenia - ucina.

DLA GAZETY

prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Ci, którzy kupili u sędziów korzystne wyroki czy zwolnienia z aresztu, niech nie myślą, że teraz mogą spać spokojnie. Każde postępowanie zakończone prawomocnym wyrokiem czy orzeczeniem można wznowić, jeśli są ku temu przesłanki. A podejrzenie skorumpowania sędziów to wystarczający powód.

Suwalski sąd jest jednym z mniejszych w Polsce, choć ma swoją wagę - trafia tu rocznie kilka tysięcy spraw, w większości dotyczących przemytu. Mieści się w nowym budynku. Od lat mówi się, że sąd ma zostać zlikwidowany, ale kończy się tylko na zapowiedziach. W wydziale karnym, w którym dochodziło do korupcji, orzeka - po śmierci Lucyny Ł. i zawieszeniu Grażyny Z. - czterech sędziów.