Telewizor 14-calowy z telegazetą za 90 zł. Słuchawki - 3 zł. Suszarka do włosów - 9 zł, odtwarzacz DVD - 199 zł. Oferta specjalna! 1000 produktów w specjalnych cenach!!! - zachwala w gigantycznych reklamach prasowych sieć sklepów z elektroniką RTV Euro AGD.
Spółka tnie ceny na wybrane produkty nawet o 75 proc. Skąd ta szalona promocja? RTV Euro AGD chce w ten sposób osłabić kampanię reklamową nowego konkurenta angielskiej sieci Electro World, która lada dzień otworzy swój pierwszy sklep w Warszawie.
Przypadkowego obserwatora może dziwić respekt przed firmą, która nie sprzedała jeszcze w Polsce nawet paczki baterii.
Electro World jest jednak częścią brytyjskiego giganta Dixons Group, który ma na świecie ponad 1,5 tys. sklepów i roczne przychody rzędu 6,5 mld funtów (blisko 9 mld euro).
- To naturalne, że Dixons wchodzi do Polski - twierdzi Hans Joachim Körber, prezes zarządu Metro Group, do którego należą sklepy z elektroniką Media Markt i Saturn. - Konkurencja to jest coś, czego sobie życzymy. I skorzysta na niej przede wszystkim klient.
Dżentelmeńska wypowiedź Körbera nie zmienia faktu, że cała branża od kilku miesięcy szykuje strategię, jak odeprzeć Anglików.
Media Markt - podobnie jak sieć RTV Euro AGD - także rozpoczął festiwal obniżek. Telewizor plazmowy 42 cale w ramach najnowszej promocji kosztuje tu 5555 zł, odtwarzacz DVD 299 zł, a żelazko - 69 zł.
Cenowych ruchów w dół nie może również zignorować sieć Avans, która prawdopodobnie również włączy się do walki. Na razie kusi zakupami na raty.
Co ważne dla klientów, promocje są nie tylko na sprzęt słabszej jakości, ale i na wyroby renomowanych producentów. RTV Euro AGD oferuje magnetofony mało znanej w Europie japońskiej firmy Roadstar czy telewizory Funai, ale również okapy Amica czy nagrywarki DVD Philipsa. W Media Markt ostro przeceniono m.in. telewizory LG, aparaty cyfrowe Olympusa czy odkurzacze Electroluksa.
A jakie ceny będą w Electro World? Firma odpowiada krótko: najniższe na rynku. Konkretnych przykładów Jacek Gruchalski, dyrektor zarządzający sieci, nie poda jednak za żadne skarby. Z prostego powodu - następnego dnia konkurencja sprzedawałaby te same produkty, ale... taniej.
To nie jest zbędna ostrożność. Takim sposobem kilka dni temu niewielka firma Domar sprzątnęła klientów Media Markt, który otwierał w Bydgoszczy swój 26. w Polsce sklep.
Niemiecki potentat oplakatował całe miasto billboardami, na których chwalił się m.in. niezłymi komputerami po 1299 zł. Dzień później Domar sprzęt o identycznych parametrach wystawił o 50 zł taniej. Efekt? Otwarcie MM okazało się fiaskiem, zamiast spodziewanych kilku tysięcy klientów przed sklepem zjawiło się ich zaledwie tysiąc.
W handlu elektroniką obowiązuje zasada: kto pierwszy złapie klienta, ten lepszy. Bo o ile co tydzień można poszukać kurczaka w sklepie, który oferuje go taniej, to telewizor czy pralkę kupuje się raz na kilka lat.
Wojna handlowa oczywiście słono kosztuje, ale sieci nie chcą ujawniać, jakie będą ich straty z tego tytułu.
Ba, Körber zapytany o to, czy wejście Dixonsa odbije się na wynikach finansowych polskiego Media Markt, odpowiada twardo: nein!
Może jednak zmienić zdanie, bo analitycy przypuszczają, że dzisiejsze promocje to dopiero przygrywka. Prawdziwe starcie między gigantami odbędzie się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy sklepy z elektroniką osiągają ok. 40 proc. przychodów. Potem wojna będzie się przenosić do miast, w których będą powstawały kolejne sklepy Electro World. Firma chce mieć ich około dziesięciu.
Sklepy z elektroniką czekają na wejście Electro World, a super- i hipermarkety - Wal-Mart, największej sieci handlowej na świecie.
Amerykańska spółka o planach inwestycyjnych w Polsce poinformowała pod koniec czerwca. Jak na razie jednak nie podała daty otwarcie pierwszego sklepu.
Wal-Mart w USA słynie z maksymalnego cięcia cen. Aby znaleźć swoją niszę, podobną politykę będzie musiał zaprezentować i u nas.
Tym bardziej że - jak wynika z zapowiedzi dyrektora wykonawczego spółki Wal-Mart Stores Lee Scotta - pierwszym krokiem giganta będzie przejęcie którejś z już działających na rynku firm, a później jej rozbudowa.
Konsolidacja - a co za tym idzie obniżka cen - czeka zresztą cały krajowy rynek super- i hipermarketów.
- Jesteśmy europejskim ewenementem. Na żadnym tak dużym rynku w Europie nie działa dwudziestu kilku dużych operatorów, tylko pięciu, góra sześciu - tłumaczy Andrzej Maria Faliński, sekretarz generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zrzeszającej hiper- i supermarkety.
Zdaniem Falińskiego sklepy będą ze sobą walczyć cenami, bo to pozwoli im ustalić, kto będzie połykał przeciwników, a kto będzie zjadany.
Przegrani sprzedadzą swoje obiekty konkurencji i powędrują dalej na wschód, np. na Ukrainę.
A kto zostanie rekinem? Największą ochotę mają na to Tesco i Carrefour. Kilka tygodni temu ta pierwsza firma kupiła od austriackiej spółki Julius Meinl International dziewięć sklepów w południowej Polsce, m.in. w Krakowie, Ostrowcu Świętokrzyskim oraz w Zakopanem. Z kolei Carrefour odkupił niedawno od Aholda 13 wielkopowierzchniowych hipermarketów Hypernova.