Za alimenty będą ścigani jak dłużnicy

Ojcowie, którzy nie płacą alimentów, będą ścigani jak dłużnicy. Rozpracują ich wywiady alimentacyjne. Będą ich mobilizować do łożenia na dzieci przymusową pracą, zabraniem prawa jazdy, wpisem do rejestru dłużników

Pan Roman ze Szczecina (imię zmienione) na czarno jeździ taksówką. Zarejestrował ją na brata. Oficjalnie jest bezrobotny, bez grosza przy duszy. Od czterech lat nie płaci alimentów - 600 zł na dwójkę dzieci. Najpierw jego byłą żonę wspomagał Fundusz Alimentacyjny. Po jego likwidacji - od maja 2004 do sierpnia 2005 r. - korzystała z dodatku dla samotnych. Teraz - po 1 września, gdy weszła w życie ustawa o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych oraz zaliczce alimentacyjnej - gmina przekazuje jej po 170 zł na dziecko. Żeby dostawać te pieniądze, żona pana Romana musiała dostać od komornika zaświadczenie, że co najmniej przez trzy miesiące próbował on bezskutecznie egzekwować alimenty od ojca.

Magistrat płaci matce i chce wiedzieć, dlaczego nie robi tego ojciec. Przepisy pozwalają nie tylko sprawdzić go, ale i ścigać. Dlatego w całym kraju referaty świadczeń rodzinnych od razu, kiedy przelewają matce pieniądze, ojcu zakładają teczkę. Pracownicy socjalni z miejskiego ośrodka pomocy rodzinie już robią wywiad: za co pan Roman żyje, na jakim poziomie? Czy rzeczywiście nie ma na utrzymanie własnych dzieci?

Joanna Błachowska, kierowniczka referatu świadczeń rodzinnych szczecińskiego urzędu miasta, przyznaje: - Zaczęliśmy kontrolę. Za tych, którzy mogą płacić, a nie chcą, bierzemy się ostro.

W Poznaniu, jak informuje Katarzyna Grabowska, kierowniczka działu zaliczek, sprawdzanych jest właśnie 150 dłużników. Powoli zaczyna się też w Lublinie. Czy ojciec pracuje? Czy ma samochód? Jeśli jest bezrobotny, czy zarejestrował się? Nawet: jakie ma wykształcenie? Bo jeśli tata jest bezrobotny, gmina musi najpierw starać się mu pomóc. Jak nie ma dla niego pracy, prosi o skierowanie go do robót publicznych.

- I to właśnie nasz słaby punkt - uważa Dorota Gąsior, wicedyrektor MOPR w Lublinie. - Czeka nas ponad 2 tys. wywiadów. Co będzie, jeśli większość dłużników będzie bez pracy? Jak ich zaktywizować? Jeśli zamówię tyle miejsc pracy, wzbudzę śmiech.

Błachowska uspokaja, że tych, którzy chcą, a nie mogą pracować, ścigać nie wolno. - Ale gdy okaże się, że tata nie wpuszcza pracownika na wywiad albo pracuje, a nie płaci czy zwyczajnie nie chce mu się pracować, sięgniemy po przewidziane ustawą narzędzia - zapowiada. Wymienia tu zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 209 kk (uporczywe uchylanie się od obowiązku łożenia na bliskich).

- Wolno nam też występować do starostów o zatrzymanie prawa jazdy dłużnika. Będziemy to robić. A po 12 miesiącach uchylania się mogę wnioskować o wpis do Krajowego Rejestru Dłużników. Nie będzie kredytów, zakupów na raty itp.

Informacje ustalone podczas wywiadu dostanie komornik. Z taką bazą danych powróci do ojca. Będzie już wiedział, co jest rzeczywiście jego majątkiem, co może zająć. Gdyby jednak nic nie udało się ściągnąć z ojca, gminy zamierzają - jak pozwala im ustawa - pozywać o alimenty jego rodziców.

Ministerstwo Polityki Społecznej szacuje, że w całym kraju zaliczki, o które teraz występują matki, dostanie ok. 500 tys. z nich.