dr Andrzej Cechnicki*: Trzygwiazdkowym hotelem z domową atmosferą, świetnym jedzeniem, salą konferencyjną. Miejscem, gdzie budujemy wspólnotę, zrozumienie i solidarność pomiędzy ludźmi, którzy chorują na schizofrenię, ich rodzinami, a tymi, których ta choroba nie dotknęła. Pobyt w naszym hotelu to świetny sposób na wyzbycie się głupich stereotypów na temat chorych psychicznie. Hotel jest też miejscem, gdzie mogą znaleźć pracę ludzie przez lata, nieraz dziesięciolecia, wykluczeni przez stereotypy ze społeczeństwa. Mogą odzyskać godność.
- W zeszłym roku mieliśmy ponad tysiąc gości z 45 krajów świata. To mówi samo za siebie. Chorujący na schizofrenię są doskonałymi pracownikami. Nie zapijają, nie spóźniają się do pracy, nie popełniają nieuczciwości. Jeśli pracują - nawroty choroby są rzadsze. Praca jest wspaniałym lekarstwem. W tym roku otwarliśmy drugi pensjonat - U Pani Cogito - gdzie zatrudniamy osoby, które niedawno zachorowały, mają za sobą np. tylko jeden kryzys. Chodzi o to, żeby nie wypadły z rynku pracy, nie staczały się po pochyłej równi społecznego wykluczenia.
- Pewnie nie wszyscy. W informacji o hotelu pośrednio o tym informujemy, pisząc, że cały dochód przeznacza się na rehabilitację chorych psychicznie. Goście nie są w progu witani chlebem, solą i informacją, że mogą porozmawiać o tym, czym jest schizofrenia. Ale jeśli chcą, pracownicy hotelu (ci, którzy chorują, bo pracują u nas także ludzie zdrowi) są otwarci. Jest kilka osób, które potrafią opowiedzieć swoje historie tak, żeby przybliżyć niezwykłe, tajemnicze i tragiczne doświadczenie, jakim jest schizofreniczny kryzys. Jego metafizyczny i ludzki wymiar. Opowiadali o sobie np. na konferencji samorządowców zorganizowanej w naszym hotelu, opowiadają młodzieży, dziennikarzom, klerykom w seminariach.
- To taka "niewidoczna edukacja". Nie moralizowanie, nie epatowanie dziwnością, nie żądanie czegokolwiek, ale zbliżenie się i poznanie. Ci, którzy zechcą się zbliżyć, w przyszłości być może nie odetną się od swojego sąsiada, który zachoruje na schizofrenię, nie zwolnią z tego powodu pracownika, nie zabronią się bawić swoim dzieciom z jego dziećmi. Może nawet wesprą jego rodzinę, która czuje się tak samo zagubiona, wystraszona i odrzucona, jak chory.
- To w ogóle pomysł na "firmy społeczne" - nastawione nie na zysk, ale na realizację projektu społecznego. Nasz projekt to budowanie wspólnoty i dawanie chorym pracy. Najpierw była kawiarnia Miodowa założona przez fundację Hamlet 12 lat temu. Sprawdziła się fantastycznie. Planowaliśmy jeszcze firmę kurierską i poligraficzną - na razie nie wyszło. Są inne projekty - teatr Psyche, gazeta "Dla nas". Przy pracy nad ich realizacją nasi ludzie stają się działaczami społecznymi, aktorami, publicystami. Nie muszą być skazani na jedną rolę: chorego, która odbiera im podmiotowość i szacunek otoczenia.
*dr Andrzej Cechnicki - psychiatra, adiunkt w Katedrze Psychiatrii Collegium Medicum UJ, krajowy koordynator programu "Schizofrenia - otwórzcie drzwi", animator szeregu inicjatyw na rzecz integracji osób chorych psychicznie
Wspomniane w tekście projekty działają w Krakowie. Hotel U Pana Cogito prowadzi Stowarzyszenie Rodzin "Zdrowie psychiczne", a U Pani Cogito - Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opieki Środowiskowej"