Dlaczego brytyjska Partia Konserwatywna przegrywa wybory

Trzy wybory z rzędu przegrane i utrzymujące się od lat niskie zaufanie społeczeństwa. Co się stało z partią Winstona Churchilla i Margaret Thatcher, która rządziła przez większą część XX wieku?

Na zakończonej wczoraj dorocznej konferencji brytyjskiej Partii Konserwatywnej w Blackpool sami torysi zastanawiali się, czy kiedykolwiek jeszcze będą u władzy. Konferencja nie różniła się niczym od poprzednich. Szefowie partii jak zwykle mówili, że "albo się zmienimy, albo umrzemy" i przekonywali działaczy, by uwierzyli, że ich partia ma szanse wygrać wybory. Jak zwykle też widać było jedno - kryzys przywództwa i brak pomysłu na rządzenie krajem.

Cztery dni obrad zeszły na prezentowaniu kandydatów w wyborach na nowego lidera - piątego w ciągu ostatnich ośmiu lat. Jak ironizował laburzystowski kanclerz skarbu Gordon Brown, "nowe twarze", które oferuje opozycja, to 65-letni Kenneth Clarke, były kanclerz w rządzie torysów, 59-letni Malcolm Rifkin, były sekretarz ds. zagranicznych, oraz 57-letni David Davis, były minister ds. europejskich.

Jedyny nowicjusz to 37-letni David Cameron, w którym wielu konserwatystów pokłada nadzieję na pozyskanie młodego pokolenia. W ostatnich latach torysi zyskali miano partii starców, gdyż średni wiek członka to 63 lata. Są postrzegani jako tkwiące w przeszłości ugrupowanie dla bogatych. Nawet minister gabinetu cieni Theresa May trzy lata temu powiedziała swoim kolegom, że są "nieznośną partią".

Kolejna zmiana lidera jednak nie wystarczy. Dwie ostatnie kampanie wyborcze torysi toczyli pod hasłami obrony funta przed euro i powstrzymania imigracji - popularnymi, ale mało ważnymi dla zwykłego obywatela. Ich tradycyjny program - zdrowe finanse publiczne, wspieranie przedsiębiorczości i wolnego rynku - dawno już przejęła Partia Pracy Tony'ego Blaira. Konserwatyści do tej pory nie wypracowali alternatywy.

Wydaje się jednak, że spisanie ich na straty jest przedwczesne. Konserwatyści, aczkolwiek przegrywają wybory, cały czas utrzymują poparcie 32-33 proc. wyborców. W 2004 r. torysi zwyciężyli w wyborach do rad lokalnych, a szeregi ich młodzieżówki rosną najszybciej. Nie należy chyba lekceważyć słów Żelaznej Damy, która po dojściu Tony'ego Blaira do władzy w 1997 r. powiedziała: - Konserwatyści jeszcze wrócą. Pytanie tylko, kiedy.