Wśród 19 473 nazwisk są nazwiska tych, którzy wtedy wydawali rozkazy, i tych, którzy byli w plutonach egzekucyjnych - powiedział dziennikarzom Smail Czekić, członek komisji, która od dwóch lat przygotowywała listę. Wprawdzie komisja powstała pod naciskiem społeczności międzynarodowej, ale nie mogłaby osiągnąć celu bez pomocy rządu Republiki Serbskiej (autonomicznej części Bośni), który udostępnił swoje archiwa. Ten sam rząd jeszcze kilka lat temu twierdził, że zbrodni w Srebrenicy w ogóle nie było.
Na liście są jednak nie tylko zbrodniarze. Zapewne przeważają niewinni Serbowie, którzy trafili na nią tylko dlatego, że byli w lipcu 1995 r. w rejonie Srebrenicy. Teraz lista zostanie przekazana trybunałowi ds. zbrodni wojennych w Sarajewie, który ma w gąszczu nazwisk odnaleźć prawdziwych oprawców. W pierwszej kolejności trybunał zajmie się około 900 osobami z listy, które pełnią dziś funkcje w aparacie państwowym bośniackiej Republiki Serbskiej.
- To gigantyczne zadanie i boję się, że winni pozostaną bezkarni - mówi "Gazecie" Svetlana Broz, bośniacka działaczka antywojenna (i wnuczka Josipa Broz Tity, ojca socjalistycznej Jugosławii). - Pamiętajmy, że trybunał w Hadze przez 12 lat skazał zaledwie około setki zbrodniarzy.
W Srebrenicy dokonała się największa zbrodnia w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej. Od początku wojny domowej w 1992 r. schroniły się tam tysiące bośniackich Muzułmanów, ponieważ ONZ zagwarantowała Srebrenicy bezpieczeństwo. Gdy jednak Serbowie przypuścili szturm, stacjonujący tam holenderscy żołnierze byli biernymi świadkami masakry. Szacuje się, że w lipcu 1995 r. Serbowie wymordowali w Srebrenicy i okolicach ponad 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców. Do dziś znajdowane są tam groby, w których oprawcy grzebali swoje ofiary, nieudolnie zacierając ślady.
Bośniaccy Serbowie długo bagatelizowali zbrodnię w Srebrenicy, a niektórzy utrzymywali, że jest ona wymysłem antyserbskiej propagandy. W zeszłym roku rząd Republiki Serbskiej pierwszy raz przyznał, że w Srebrenicy istotnie Serbowie mordowali Muzułmanów. Teraz współpracował przy tworzeniu listy podejrzanych, choć znalazło się na niej wielu prominentów dzisiejszego państwa. Domagał się tego administrujący Bośnią z ramienia społeczności międzynarodowej Lord Paddy Ashdown, który stwierdził wczoraj, że "rząd Republiki Serbskiej wreszcie poważnie traktuje swoje obowiązki".
Svetlana Broz także cieszy się z ujawnienia listy, ma jednak wątpliwości co do intencji przyświecających Serbom. - Myślę, że mogło chodzić o rozmycie odpowiedzialności - mówi Broz. - Prawdziwi zbrodniarze czują się bezpieczniej w powodzi 20 tys. nazwisk. Zasada jest prosta: jeśli wszyscy są winni, to nikt nie jest winny.